Dziewięć lat temu prąca jak burza przez rundę zasadniczą Unia Tarnów, z powodu plagi kontuzji straciła w play-offach niemal pewny tytuł mistrza Polski. Brązowy medal po tak wspaniałym sezonie nikogo nie ucieszył. Marek Cieślak, który prowadził wtedy zespół z Małopolski lubi, ku przestrodze wracać do tej historii, kiedy w ekipie faworyta wypadnie jakieś mocne ogniwo przed kluczową fazą rozgrywek. Prezes Rusko nie będzie spał spokojnie Coś podobnego wydarzyło się właśnie w niepokonanej po dwunastu kolejkach Betard Sparcie Wrocław. Piotr Pawlicki w wyniku karambolu spowodowanego w drugim finale IMP przez Adriana Gałę złamał nogę. Jego przerwa w startach ma potrwać kilka tygodni. Kręgosłup zespołu złożony z mocnej piątki seniorów został właśnie przetrącony. Sparta, której wieszano już złote medale na szyi znalazła się w tarapatach. Ekipa zbudowana za obrzydliwie wielkie pieniądze w celu odzyskania prymatu na arenie krajowej nie stoi jeszcze może nad przepaścią, ale lekkie palenie gruntu pod stopami czuć. Ręce zacierają w Lublinie. Wypadnięcie Pawlickiego oznacza małą zmianę układu sił na górze tabeli. Co prawda wrocławian nikt już nie zepchnie z fotelu lidera i jest odrobina spokoju przed play-offami, ale tam zabawa zacznie się od nowa. Nawet gdyby wychowanek Unii Leszno wsiadł na motocykl np. przed rewanżem w ćwierćfinale, jego dyspozycja jest dużą niewiadomą. Teraz karty są w rękach rywali. Przed Andrzejem Rusko stresujące tygodnie. Znam go na wylot, on lubi mieć wszystko poukładane, dlatego podejrzewam, jak kontuzja Piotra go rozwścieczyła. Jeśli mam być szczery nie wierzę, że brak reprezentanta Polski zmobilizuje w jakiś sposób Taia Woffindena. Skoro do tej pory się nie przebudził, to już się nie ocknie. Gały już nie zmienimy. On tak jeździ Pięć biegów zyska Bartłomiej Kowalski. Trener Dariusz Śledź wstawi do składu żużlowca, który wyjdzie tylko pomachać na prezentacji i młodzieżowiec będzie wskakiwał za "kewlar" od początku meczu. Nazwisko Kowalskiego będzie się teraz na świeczniku. Działacze z Wrocławia szumnie zapowiadają, że 21-latek jest szykowany do przejęcia pałeczki po Danielu Bewley’u w formacji U24. Zadanie czeka go piekielnie trudne, ale jak spadać, to z wysokiego konia. Dostaniemy odpowiedź, czy warto na poważnie ten wariant rozpatrywać. W kilku poprzednich spotkaniach potrafił załatać dziury wynikające ze słabszej formy kolegów, a teraz trzeba tylko potwierdzić, to regularnością i stabilnością. Nie chcę pastwić się nad Adrianem Gałą, który wysłał Pawlickiego do szpitala. On tak jeździ, pewnych nawyków już nie zmienimy. W niedzielę dopuścił się żużlowego kryminału. Poszedł na wariata i wiele osób w przypływie złych emocji domagało się odebrania mu licencji. Uważam, że to nie jest rozwiązanie. Chłopakowi przydałoby się kilka sesji u psychologa, albo obecność takiego człowieka w parku maszyn. Przecież to nie pierwszy jego podobny występek w tym sezonie. Tutaj trzeba człowieka, który w odpowiednim momencie naciśnie przycisk stop i wyleje chłopakowi na głowę kubeł zimnej wody. Gdy Gała pojawia się pod taśmą włącza mu się dziwna "grzałka" i staje się niebezpieczny dla otoczenia. Kiedy rywal się do niego zbliża traci zimną krew. Nie wszystko wytłumaczymy ambicją, albo jej przerostem nad umiejętnościami.