Ścieżki czarnego sportu i MMA przecięły się w Polsce przed rokiem, gdy Marcin Najman włączył do karty swoich freak-fightowych gal "walki żużlowców". Celebryta i były bokser pochodzi z Częstochowy, nie kryje się ze swoją sympatią do speedwaya i często gości na meczach miejscowego Włókniarza. W jego federacji rękawice krzyżowali zawodnicy, którzy na owalnych torach nie prowadzili spektakularnych karier - Krystian Stefanów, Edward Mazur czy Kamil Wieczorek. Wyjątek stanowił tylko Daniel Kaczmarek - wychowanek Unii Leszno i dwukrotny młodzieżowy mistrz kraju. Żużlowcy najwyższej klasy walczący w klatce? Tego jeszcze nie było! Zmianę takiego stanu rzeczy planuje Tai Woffinden. Choć wiadomo, że nie skrzyżuje rękawic z Leonem Madsenem, to trzykrotny mistrz świata nie ustaje w poszukiwaniach nowego przeciwnika. Jego nazwisko nie jest jeszcze znane. Za oceanem ściga się zawodnik, który mógłby sprawić mu ogromne kłopoty. Gino Manzares - największy fighter wśród żużlowców Chodzi o Gino Manzaresa - 29-letniego Amerykanina, który choć nigdy nie zadebiutował w polskiej lidze, to nie jest nad Wisłą postacią anonimową. Przed laty reprezentował on Stany Zjednoczone w Speedway of Nations i Drużynowym Pucharze Świata. Kibiców zachwycał zwłaszcza w tych drugich rozgrywkach, wielu fanów patrząc na młodego wówczas jankesa miało nadzieję, że na jego usługi skusi się któraś z naszych drużyn. Tak się nie stało, bo po sezonie 2018 Manzares nieco odszedł od poważnego uprawiania żużla. Bezpośrednio wcześniej zaliczył co prawda genialny sezon w brytyjskiej Championship, ale zimą zdecydował się zamienić owalny tor na ośmiokątną klatkę. Zbudował sporą muskulaturę i stoczył kilka profesjonalnych walk w MMA. Ostatnio co prawda wrócił do ścigania w ojczyźnie i głośno mówił o planach podboju Europy, ale jego ambitne plany storpedowała kontuzja. Pod koniec minionego roku w wyniku wypadku w Costa Mesa złamał 2 kręgi, zwichnął biodro i doznał urazu płuca. Wrócił już jednak na tor i nie rezygnuje ze swych marzeń.