Piotr Kaczorek, Interia: Przed sezonem 2021 przeniosłeś się z Gniezna do Bydgoszczy. Dziś podjąłbyś taką samą decyzję? Adrian Gała, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Tak, myślę, że tak. Nie żałuję swoich decyzji, tym bardziej, że w momencie jej podjęcia uważałem ją za słuszną. Myślę, że to była dobra decyzja, w Polonii poznałem wielu dobrych ludzi. To był dobry czas. Co dała ci jazda dla Polonii? Na pewno zmiana otoczenia i poznanie nowego toru bardzo mi pomogły w staniu się lepszym zawodnikiem. Do tego, jak wcześniej wspomniałem, poznałem wiele nowych osób. Plusów jest sporo, choć oczywiście są też minusy, bo nigdzie nie jest idealnie, jednak całokształt oceniam dobrze. Polonia jest dobrze poukładanym klubem i to był dobry ruch. W trakcie sezonu miałeś poważny wypadek... Nie chciałbym o tym rozmawiać. Udało ci się już całkowicie wyleczyć z odniesionych kontuzji? Tak. Na początku grudnia rozpocząłem przygotowania do sezonu i cieszę się, że mogę z pełną parą trenować i na siłowni, i w terenie, biegając, czy jeżdżąc na rowerze. Fizycznie już teraz czuję się bardzo dobrze przygotowany, a został nam jeszcze miesiąc ciężkiej pracy do początku sezonu. We wrześniu mówiłeś mi, że jeszcze nie wszystko możesz robić. Czy w związku z tym start przygotowań został opóźniony, czy udało się wszystkie urazy wyleczyć i ruszyć jak zwykle? Nie, mogłem normalnie rozpocząć przygotowania i szczerze mówiąc, tych treningów jest sporo. Nigdy wcześniej nie miałem tylu jednostek treningowych, co w tym roku, bo jestem podwójnie zmotywowany. Wiadomo, że miałeś kilka konkretnych ofert w trakcie okienka transferowego, ale czy była w ogóle opcja, żeby pozostać w Bydgoszczy? Tak, cały czas byłem w kontakcie z panem prezesem Kanclerzem i doszło do dwóch, czy trzech miłych spotkań. Ostatecznie podjąłem decyzję, że nie będę kontynuował swojej kariery w Polonii Bydgoszcz. Ja wiem dlaczego, pan Jurek też wie dlaczego, więc nie ma sensu o tym rozmawiać. Negocjowałeś z Orłem Łódź? Prezes Skrzydlewski przyznawał, że jest twoim wielkim fanem i chciałby ciebie mieć w swojej drużynie. Z panem Witoldem mam bardzo dobry kontakt i dużo ze sobą w trakcie sezonu luźno rozmawiamy. Oczywiście, też byłem u pana Witolda na bardzo dobrej kawie, ale podjąłem decyzję, że w tym roku jednak nie zdecyduję się na jazdę dla Orła i odmówiłem panu Witoldowi. Czy to prawda, co mówił prezes Skrzydlewski, że chciałeś znaleźć klub, w którym będziesz miał spokojną głowę i nie będziesz musiał rywalizować o miejsce w składzie? Tak, to prawda. Otwarcie panu Witoldowi powiedziałem, że koncepcja z siedmioma, czy ośmioma zawodnikami w drużynie nie jest dobra dla nikogo. Nie zbuduje się wtedy drużyny, która może o coś walczyć, bo każdy siebie później okłamuje w parku maszyn. Nie chciałbym w takim zespole jeździć. Czy to jest jakaś nauczka, wniosek po sezonie w Bydgoszczy, gdzie pod koniec roku straciłeś miejsce w składzie na rzecz Daniela Jeleniewskiego? Nie, od zawsze było wiadomo, że jak w drużynie jest więcej zawodników, to nie jest fajnie. Nikt tak naprawdę nie ma spokojnej głowy, nie ma też wówczas tego tzw. team spirit. W poprzednim roku, po powrocie na tor, kiedy też nie byłem w pełni sprawny, ciężko mi było zrobić dobry wynik. Nie mam do nikogo pretensji, że Daniel przyszedł do nas do Bydgoszczy. Był lepszy, więc jeździł on - mówi się trudno. Ja się cieszę, że we wrześniu już w miarę wróciłem do zdrowia i końcówkę sezonu miałem dobrą. Wiele mówiło się o twoim powrocie do Gniezna, w pewnym momencie wydawało się, że to już pewne. Jak blisko było tego transferu? Faktycznie byłeś już w Gnieźnie dogadany? Dogadany może nie, ale rozmowy były na zaawansowanym etapie i wszystko szło w dobrym kierunku. Dużo rzeczy się jednak pokomplikowało i też nie chciałbym zdradzać szczegółów. Ostatecznie nie dogadaliśmy się i wybrałem ofertę Wybrzeża Gdańsk, z czego się bardzo cieszę. To ty zrezygnowałeś ze Startu, Start zrezygnował z ciebie, czy rozjechaliście się po prostu w dwóch kierunkach? Ja zrezygnowałem. Dużo rzeczy nie było dla mnie wiadomych i dlatego nie chciałem w tym uczestniczyć. Teraz ponownie zmieniasz klub, przechodzisz do Wybrzeża Gdańsk. Jesteś zawodnikiem, który lubi stabilizację i jazdę na tym samym torze, czy teraz jesteś na takim etapie kariery, że chcesz poznawać różne obiekty i dlatego najpierw ruch do Bydgoszczy, a teraz do Gdańska? Nie, to nie jest przyjemne zmieniać klub. Na pewno nie chciałbym po roku w Gdańsku znowu zmieniać otoczenie, liczę na stabilizację. Nie mam jednak jakichś obaw po zmianie środowiska, bo też nie jestem już małolatem, przed którym pierwszy rok w roli seniora. Znam też ludzi, którzy pracują w klubie, również menadżera Eryka znam wiele lat. Jestem dobrej myśli. Do tego lubię ten tor, zawsze notowałem na nim dobre wyniki, więc to też było ważne, gdy zdecydowałem się na ofertę z Gdańska. Wybrzeże w ostatnich latach notuje różne wyniki - raz lepsze, raz gorsze. Cały czas nie udaje się jednak zrealizować celu w postaci awansu do PGE Ekstraligi. Myślałeś dlaczego w Gdańsku tak się dzieje? Analizowałeś to przed podjęciem decyzji? Nie, nie skupiałem się na tym. Każdy rok też jest inny. Mamy teraz fajną drużynę walczaków i każdy zostawi serce na torze, żeby ten wynik był dla Gdańska jak najlepszy. Wierzysz, że obecny skład może zapewnić Wybrzeżu upragniony awans? Gdybym nie wierzył, to na pewno bym nie przychodził do Wybrzeża. Plany są ambitne, każdy z nas chce odjechać bardzo dobry sezon, każdy też mocno inwestuje w sprzęt i szykuje się fizycznie do sezonu. Mamy ze sobą fajny kontakt. Teraz szykujemy się do sezonu, a w jego trakcie na pewno tanio skóry nie sprzedamy i będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Rozmawiał Piotr Kaczorek