Rok 2016 był dla pana mniej udany niż poprzedni, w którym zdobył pan indywidualne mistrzostwo Polski, a w Grand Prix był siódmy. Teraz był brąz i dziesiąte miejsce. Maciej Janowski: Ja bym powiedział, że był taki przeplatany. Zwłaszcza końcówka sezonu była bardzo zniżkowa. Środek nie był taki zły, bo było wygrane Grand Prix i trzecie miejsce w indywidualnych mistrzostwach Polski. To wszystko było takie trochę szarpane - raz lepiej, raz gorzej. Podsumowując, mogę jednak powiedzieć, że ten sezon trochę mi problemów narobił. Wie pan już co zrobić, żeby w przyszłym roku było lepiej? - Każdy rok jest inny i przygotowanie do sezonu jest inne. Na starty i wyniki składa się bardzo wiele czynników. Przygotowanie do sezonu miałem bardzo dobre, ale po drodze, już w trakcie sezonu, nałożyło się na siebie bardzo wiele różnych rzeczy, z którymi miałem problem i efektem tego było to, że moja głowa nie była w stu procentach zajęta żużlem. Tak mi się przynajmniej wydaje, że właśnie taka była przyczyna, że ten sezon w moim wykonaniu był taki nierówny i przeplatany słabymi i dobrymi jazdami. Przygotowuje się Pan już do kolejnego sezonu? - Tak. Bardzo wiele trenuję, bo to nie jest tak, że po zakończonym sezonie żużlowiec nic nie robi i czeka na starty w kolejnym roku. Mamy w klubie w planach dwa obozy, do tego bardzo wiele treningów i dodatkowo sam indywidualnie ćwiczę. Chcę też pojeździć trochę po Polsce i odwiedzić paru tunerów, porozmawiać, może z kimś nawet podjąć współpracę. Będziemy szukać kolejnych nowych rozwiązań, aby było coraz lepiej. Nie można stać w miejscu, trzeba się rozwijać. Pracuje pan też nad sprzętem? - Mam to szczęście, że posiadam bardzo rodzinny team. Wszyscy mi pomagają, role są podzielone i to ułatwia pracę. Ale taka jest prawda, że żużlowiec poza sezonem zajmuje się wieloma sprawami, od indywidualnego przygotowania, po sprzęt. Jest tego bardzo dużo i jest nad czym pracować. Teoretycznie czasu między końcem jednych rozgrywek, a startem kolejnych jest dużo, ale to jest złudne. Jak się coś odłoży na później, to można tego już nie zrobić, bo w trakcie sezonu jeździ się z jednego startu na drugi i czasu jest jeszcze mniej. Teraz pracuję już nad formą fizyczną, ale też nad sprzętem. Czas jest bardzo intensywny. Włodarze Betardu Sparty Wrocław zapowiadają, że w nowym sezonie chcą powalczyć o mistrzostwo Polski. A jakie ma pan indywidualne cele? - Mówiąc krótko - starać się lepiej pojechać niż w minionym sezonie. Jestem przekonany, że tak będzie. To jest pewne. Nie chcę mówić, że celem jest zostanie w ósemce Grand Prix, czy znalezienie się w pierwszej piątce. Każdy, kto startuje w Grand Prix, chce być jak najwyżej i ja też chcę powalczyć nawet o pierwsze miejsce. To nie jest jakaś tajemnica. W tym sezonie dojdzie zupełnie nowa impreza, bo znalazł się pan w reprezentacji Polski na zawody w igrzyskach sportów nieolimpijskich The World Games, które odbędą się we Wrocławiu. - Sam fakt, że znalazłem się w kadrze na World Games jest ogromnym wyróżnieniem i obdarzeniem mnie dużym kredytem zaufania. Będę chciał temu sprostać i pokazać, że to miejsce nie było mi dane na wyrost, że na nie zasłużyłem. Chcę dobrze jeździć w całym sezonie, jestem na tym skupiony, a World Games też będą dla mnie ważną imprezą. Jak ogarnę wszystkie rzeczy logistyczne, które przeszkadzały mi w tym roku, to jestem spokojny o wyniki. Dużo pracy przede mną, ale jestem optymistycznie nastawiony do nowego sezonu. Zawody The World Games zostaną rozegrana na przebudowanym Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu, gdzie zmodernizowane zostały nie tylko trybuny, zaplecze, ale też tor. To duże wyzwanie? - Na pewno tak. To jest bardzo duże wyzwanie. Ale pocieszam się, że każdemu, kto tu przyjedzie w nowym roku będzie ciężko. Taki jest jednak żużel. Często jeździmy na stadionach, gdzie nie mieliśmy okazji startować i się ścigamy od pierwszego okrążenia. Wydaje mi się, że my jako zespół Sparty możemy mieć nawet lekką przewagę, ale potrzebne nam jest dużo treningów i dużo sprzętu trzeba będzie przejechać. Stary tor już znaliśmy, wiedzieliśmy o nim wszystko, a ten będzie zupełnie nowy. No ale będziemy mogli w końcu powiedzieć, że jesteśmy w domu. Rozmawiał: Mariusz Wiśniewski