GKM-owi uciekł Krzysztof Kasprzak, który zmienił pierwotne ustalenia i podpisał kontrakt w Wilkach Krosno. Działacze z Grudziądza taką postawą żużlowca byli zniesmaczeni i wcale tego nie ukrywali. W miejsce Kasprzaka postanowiono ściągnąć Mateusza Szczepaniaka, który przebył dokładnie odwrotną drogę do Kasprzaka. On z Krosna przyszedł do Grudziądza. Miał być jednym z pięciu seniorów, ale podczas prezentacji drużyny nagle przedstawiono Gleba Czugunowa, który zdaniem dużej części osób jest faworytem do miejsca w składzie. Tym samym Szczepaniak mógł poczuć się nieciekawie, bo ustalenia były trochę inne. - Nie czuję się oszukany. Normalnie szykuję się do sezonu, znam swoje możliwości. Tę narrację o poczuciu jakiejś nieuczciwości wobec mnie bardziej budują media i osoby ze środowiska. Nic nie jest rozstrzygnięte, a ja nikomu nie mam niczego za złe - mówi nam Mateusz Szczepaniak. Dodajmy, że Czugunow może nie być jedynym rywalem tego żużlowca do walki o skład, bo przecież na dobrej drodze do uzyskania polskich dokumentów jest Wadim Tarasienko. Po rocznej przerwie aż pali się do wyjazdu na tor i jest wielce prawdopodobne, że będzie "gryzł tor", by pojechać w lidze. Ta mina Szczepaniaka mówiła wszystko Kibicom w pamięć zapadła mina żużlowca podczas wspomnianej prezentacji drużyny, kiedy to dowiedział się o transferze Czugunowa. Szczepaniak wyglądał na zaszokowanego. - Może i tak było, ale takie miny mieli wszyscy którzy tam byli. Nikt o niczym nie wiedział, no może poza absolutnie pojedynczymi osobami. Każdy więc zareagował tak samo, nie wyłączając mnie. Ale tak jak powiedziałem, nie mam żadnych pretensji. Będę gotowy na start sezonu i miejsce w składzie zamierzam sobie wywalczyć - tłumaczy. Warto też dodać, że wzmocniony tercetem Szczepaniak-Czugunow-Fricke zespół z Grudziądza w końcu może mieć realną szansę na upragnione play-offy, na które GKM czeka już wiele lat. Do tej pory co roku czegoś brakowało, a drużyna zamiast walczyć o czwórkę (lub szóstkę), musiała bić się o utrzymanie. Teraz pozbyto się najsłabszych ogniw, takich jak na przykład Przemysław Pawlicki i GKM ma wreszcie dostać się do strefy medalowej. Rywalizacja o skład może jednak w pewien sposób w tym przeszkodzić, bo jak wiiemy żużlowcy delikatnie mówiąc za nią nie przepadają. Zobacz także: Stracili wielką kasę! To ich doprowadziło do upadku Złamał największą kość w ciele, ale nie ma obaw przed powrotem Dosadne słowa zawodnika o kolegach z drużyny. "To żałosne!"