Dramat Warda był dla wielu tak ogromną traumą, że tak naprawdę przykrył wszystkie inne wydarzenia z końcówki tamtego sezonu. 23-letni wówczas zawodnik upadł podczas meczu Falubazu z GKM-em Grudziądz i już na torze było wiadomo, że to prawdopodobnie koniec jego kariery. Dziś Ward jeździ na wózku i ma raczej małe szanse na poprawę stanu zdrowia. Nie przeszkadza mu to jednak w byciu szczęśliwym człowiekiem. Ma partnerkę, doczekał się dzieci. Poszukuje w Australii młodych, żużlowych talentów. We wrześniu 2015 roku podczas memoriału Anatolija Stepanowa, fatalnie upadł także Witalij Biełousow. To rówieśnik Warda, ale zawodnik o znacznie mniejszej renomie międzynarodowej, choć także sukcesywnie podnoszący swój sportowy poziom. Doznał bardzo poważnej kontuzji kręgosłupa i choć nie miał naruszonego rdzenia kręgowego, lekarze dawali mu marne szanse na powrót do sprawności, a już w ogóle do żużla. Nikt nie wpłacił Po kontuzji Warda błyskawicznie uruchomiono zbiórki, mające pomóc mu w powrocie do zdrowia. Sprzedawano gadżety z jego podobizną, kibice chcieli po prostu pomóc zawodnikowi w rehabilitacji i w jakiś sposób wesprzeć go finansowo. Po raz kolejny jednak przekonaliśmy się, że los bywa straszny i niesprawiedliwy. Podczas gdy pieniądze dla Warda płynęły zewsząd, podobna zbiórka dla Biełousowa przez długi czas nie przyniosła zawodnikowi nawet najmniejszej wpłaty. Zasmucona tym faktem była jego dziewczyna, która myślała nawet, że coś się zepsuło, bo to niemożliwe, by nikt nie wpłacił. Rosjanin jednak się nie poddał. Postanowił, że skoro nie ma problemu z rdzeniem kręgowym, jest dla niego nadzieja. - Lekarze powiedzieli mi, że nie będę mógł chodzić. Ja ich jednak nie słuchałem. Wierzę w siebie i ciężko pracuję. Widzę dużą poprawę w stosunku do tego, gdy leżałem sparaliżowany od pasa w dół. Teraz już chodzę samodzielnie. Używam jeszcze kul, ale już coraz mniej - mówił w rozmowie z WP kilkanaście miesięcy po zdarzeniu. To dobitnie pokazywało, jakim hartem ducha emanował zawodnik. Szok w Bydgoszczy Później na jakiś czas o Biełousowie zrobiło się ciszej. Żużlowiec nie afiszował się postępami w rehabilitacji i starał się wszystko robić w domowym zaciszu. Tym większy szok przeżyły osoby zgromadzone w bydgoskim parku maszyn podczas sezonu 2019, kiedy to zauważyły młodego rosyjskiego żużlowca trenującego na torze, któremu pomagał... stojący o własnych siłach Biełousow! Wielu dopytywało, czy to na pewno on. Inni gratulowali, jeszcze inni nie wiedzieli do końca, jak się zachować. Kwestią czasu wydawał się powrót do ścigania. Biełousow wierzył w to coraz bardziej. Wolał jednak nie ryzykować i w lutym 2020 roku oficjalnie dał sobie spokój z zawodowym sportem. - Nie jest mi łatwo, ale postanowiłem zakończyć karierę sportową i rozpocząć nową drogę w życiu - pracę w roli trenera. Starałem się zrobić co w mojej mocy, by wrócić do speedwaya, ale ze względu na moją kondycję fizyczną, nie było to możliwe - napisał w mediach społecznościowych. Zawodnik obecnie radzi sobie bardzo dobrze i choć nie jest w pełni sprawny, jego organizm jest na tyle młody i silny, że istnieje duże prawdopodobieństwo powrotu do niemal pełni zdrowia. Kto wie, być może historie Warda i Biełousowa zaczną się splatać i obaj wkrótce będą dostarczać żużlowi młodych, utalentowanych gwiazd.