Coraz częściej w mediach społecznościowych żużlowców widzimy zdjęcia z pociągu. Oczywiście trudno wierzyć, że są to podróże na mecze, bo to praktycznie nierealne. Prawdopodobnie wybierają ten środek lokomocji przy prywatnych przejazdach, gdy nie ma presji czasu. Opłaca się to na pewno bardziej niż auto, przy tych cenach paliwa. Ostatnio zdjęcia z dworca w Poznaniu publikował na przykład krajowy lider Falubazu Zielona Góra, Krzysztof Buczkowski. Zresztą to nie były jedyne jego posty dotyczące jazdy pociągiem. Zawodnik regularnie pokazuje, że lubi taką formę podróży. Menedżer Łaguty też woli pociąg Kilkanaście miesięcy temu pisaliśmy o kolejowych przygodach Rafała Lewickiego, menedżera Artioma Łaguty. On też bardzo lubi jeździć koleją, nawet na mecze. - Jeśli trening jest w piątek, a zawody w niedzielę, to zostaje nam sobota, która jest taka mniej zagospodarowana. Artiom wówczas zostaje na miejscu, a ja jeszcze sobotni czas mogę wykorzystać i dlatego dojeżdżam pociągiem. Zresztą taki czas w trakcie jazdy koleją można efektywnie wykorzystać, poczytać książkę czy się zrelaksować. Taka podróż szybko mija i należy do dosyć komfortowych - tłumaczył nam. Przypomnijmy też, że nie wszystkie żużlowe podróże pociągiem należały zawsze do komfortowych. Po zakończeniu kariery Klaudia Szmaj narzekała, że w klubie kazano jej dojeżdżać na mecze koleją. - Usłyszałam, że mam to robić, bo klub to nie bank - mówiła potem. Dla niej z pewnością takowe podróże dobrze kojarzyć się nie będą.