Prezesi w listopadzie 2020 podpisali milionowe kontrakty, a teraz drapią się po głowie, zastanawiając, jak je zrealizować. Powstają plany mocno awaryjne. Jeden z prezesów pochwalił się w najbliższym otoczeniu, że w razie problemów wypłaci jedynie regulaminową kasę. Dodał, że w tej sytuacji wystarczą mu 2 miliony na sezon. Jak to policzył? Regulaminowe stawki w eWinner 1. Lidze to 60 tysięcy złotych za podpis i 1500 złotych za punkt (przy zapełnieniu trybun w 50 procentach, bo jeśli będzie 49 lub mniej, to stawka wynosi 1000 złotych). W klubie wspomnianego prezesa jest sześciu zawodników z maksymalną kwotą za podpis, co daje 360 tysięcy złotych. Założyliśmy, że drużyna będzie zdobywała średnio 52 punkty na mecz, co nawet przy 18 spotkaniach i górnej stawce, daje 1,4 miliona złotych. Do tego dołożyliśmy nieco ponad 200 tysięcy na stypendia dla juniorów. Całość jak nic zamyka się w 2 milionach. Dla zawodników regulaminowa wypłata będzie oznaczała, że dostaną około 50 procent tego, na co się umówili. Kontrakt jest bowiem zawsze podwyższony o dodatki sponsorskie. Im lepszy żużlowiec, tym wyższy dodatek do kwoty za podpis i punkt. W razie awarii klub nie musi się jednak o te pieniądze martwić. Raz, że to nie jest umowa klubu, lecz sponsora z zawodnikiem. Dwa, że w procesie licencyjnym nikt się tymi pieniędzmi nie zajmuje. Żużlowiec, podpisując drugi kontrakt, podejmuje ryzyko i musi liczyć na to, że klub go nie oszuka i dopilnuje, żeby sponsor zapłacił. W każdym razie możemy się spodziewać grubej awantury na końcu tegorocznego okresu rozliczeniowego, kiedy okaże się, że wiele klubów nie wywiąże się z dodatkowych umów. Licencji im za to nie zabiorą. Niewykluczone, że za chwilę większa grupa prezesów może wpaść na to, że w razie pustki w kasie wypłaci to co regulaminowe, a resztę będzie spłacać latami, albo wcale. Wciąż są kluby, które nie rozliczyły się z kontraktów sponsorskich sprzed trzech lat i krzywda im się nie dzieje. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź