Po 18 latach na tron powróciła Unia Leszno. Ostatnim razem zdobycie mistrzowskiej korony "biało-niebiescy" świętowali w 1989 r. Teraz ekipa na czele z Leigh Adamsem, Krzysztofem Kasprzakiem, Damianem Balińskim i Jarosławem Hampelem wzbogaciła wspaniały dorobek leszczyńskiego klubu o kolejne złoto. Prezentujemy ostatnia już w tym sezonie żużlową listę hop-bęc. HOP: 1. Leigh Adams - Australijczyk w Toruniu spisywał się znakomicie. Aż pięć razy mijał linię mety na czele stawki. Pomylił się tylko w VII gonitwie, ulegając Wiesławowi Jagusiowi i Ryanowi Sullivanowi. Majstersztykiem w wykonaniu "Kangura" był wyścig VI, kiedy po bardzo słabym starcie dogonił i na dystansie świetnymi manewrami wyprzedził kolejno Karola Ząbika i Ryana Sullivana. 16 punktów zapisanych na koncie Adamsa najlepiej obrazuje, jak żużlowiec z Antypodów przygotował się do decydującego o złocie spotkania. 2. Scott Nicholls - tylko Anglik nie zawiódł kibiców Marmy Polskich Folii Rzeszów w rewanżowej potyczce z Atlasem Wrocław. Nicholls znakomicie radził sobie z przyjezdnymi, notując cztery biegowe triumfy. Gdyby nie dotknięcie taśmy w jednym z wyścigów być może wynik byłby jeszcze lepszy. 3. Chris Holder - młody Australijczyk w Rzeszowie z bonusami wywalczył komplet punktów. Młodzieżowiec Atlasu na zakończenie tegorocznych rozgrywek znakomicie zareklamował się w kontekście zbliżającego się czasu transferów. Przez cały rok prezentował się nieźle, a ostatni mecz z pewnością sprawi, że zimą Holder na brak propozycji z najlepszych klubów nie będzie mógł narzekać. BĘC: 1. Rafał Dobrucki - żużlowiec Marmy Polskie Folie Rzeszów nie zaliczy meczu kończącego sezon do udanych spotkań. Przeciwko Atlasowi Wrocław błysnął tylko w pierwszym starcie. Potem niewiele wniósł już do dorobku "Żurawi". 8 punktów to jak na lidera zespołu słaby wynik. 2. Karol Ząbik - 11 punktów w ekstraligowym meczu to jak na juniora rezultat znakomity. Ząbik jednak po potyczce z Unią Leszno mógł odczuwać niedosyt, bo nieraz już udowadniał, że na więcej stać go w walce z najlepszymi. To właśnie młody torunianin był kluczem do zwycięstwa "Aniołów" na rozpoczęcie sezonu, gdy Unia po raz pierwszy zjawiła się w Grodzie Kopernika. Gdyby teraz powtórzył tamten wynik, prawdopodobnie dzierżyłby złoto DMP 2007 r. 3. Paweł Miesiąc - aż trzy zera na własnym torze zaliczył ten zawodnik na zakończenie tegorocznych rozgrywek. W konfrontacji z Atlasem rzeszowianin zupełnie nie mógł znaleźć rytmu jazdy. Na pewno nie takiego zwieńczenia startów sam oczekiwał.