Skazywane na pożarcie w dwumeczu z mistrzami Polski popularne "Rekiny" pokazały naprawdę ostre żeby i nie dość, że w rewanżu pokonały "Jaskółki", to jeszcze pozbawiły Tomasza Golloba i spółkę bonusowego punktu! Taki obrót sprawy najbardziej chyba cieszy kibiców we Wrocławiu, bowiem po zwycięstwach z Unią Leszno ekipa Atlasu mocno usadowiła się na fotelu lidera tabeli i jest teraz najpoważniejszym kandydatem do mistrzowskiego tytułu. Zapraszamy do naszego cyklicznego podsumowania bohaterów (tych pozytywnych i negatywnych) zmagań minionej kolejki. Lista HOP 1. Rafał Szombierski - Kiedy na torze w tarnowskich Mościcach uzbierał 13 punktów, wielu wiązało dorobek lidera "Rekinów" z efektem zlekceważenia rywali przez zawodników "Jaskółek". Szombierski poszedł jednak "za ciosem" i w spotkaniu rewanżowym wywalczył kolejne aż 15 "oczek" (w 6 wyścigach), prowadząc beniaminka do sensacyjnego zwycięstwa nad obrońcami tytułu. Swoją kapitalną dyspozycję potwierdził zwłaszcza w 13. biegu, kiedy to jego plecy oglądał sam Tomasz Gollob. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo! I przede wszystkim - oby tak dalej! 2. Tomasz Gollob - To chyba jedyny zawodnik mistrzów Polski, który po spotkaniu w Rybniku mógł ze spokojem spojrzeć w lustro i nie mieć do siebie pretensji. 16 punktów plus bonus (za podwójne zwycięstwo z Marcinem Rempałą) nie uchroniło jednak "Jaskółek" przed kłopotliwą porażką z beniaminkiem. Kłopotliwą, bo Atlas uciekł do przodu na trzy punkty, które dodatkowo w perspektywie spotkania we Wrocławiu będzie bardzo ciężko odrobić... 3. Hans Andersen - Tym razem nie wyróżnimy Jasona Crumpa (znudziło nam się:), ale drugiego, solidnego "stranieri" w teamie Marka Cieślaka. Duńczyk od początku sezonu prezentuje się bardzo dobrze w każdym spotkaniu i udowadnia szefom BSI, że chyba się pomylili nie przyznając mu prawa do startów w cyklu Grand Prix. Andersen w dwumeczu z Unią Leszno wywalczył w sumie 22 "oczka" i w dużym stopniu przyczynił się do tego, że Atlas wzbogacił się kosztem silnego lokalnego rywala aż o 5 punktów. Lista BĘC 1. Peter Ljung - Miał nieobecnego w Toruniu Grega Hancocka. Nikt z włodarzy Włókniarza "cudów" po młodym Szwedzie nie oczekiwał, niemniej niesmak pozostanie, bo osłabione "Lwy" dzielnie walczyły na torze "Aniołów". Ljung jednak w trzech startach nie zdobył kosztem rywali żadnego punktu i na szansę na rehabilitację (o ile taką dostanie) będzie musiał długo czekać... 2. Scott Nicholls - Takiego blamażu po sympatycznym Angliku nikt się nie spodziewał. Zaledwie 2 punkty w pięciu startach z najsłabszą drużyną ekstraligi, kto wie czy nie pozbawiły Unię trzeciego z rzędu mistrzowskiego tytułu. Nicholls, mimo częstych zmian motocykli (pożyczał mu sprzęt nawet Tomasz Gollob) nie był w stanie dostosować się do nawierzchni toru w Rybniku. Anglik tylko w 7. biegu godnie zastąpił Tony'ego Rickardssona, kiedy to dowiózł z Pawłem Hlibem podwójne zwycięstwo. O pozostałych wyścigach na pewno chce jak najszybciej zapomnieć. "Mogę tylko przeprosić kibiców za moją jazdę" - wydusił z siebie po meczu załamany Nicholls. 3. Robert Miśkowiak - Cztery wyścigi w dwumeczu z Atlasem wzbogaciły statystyki byłego indywidualnego mistrza świata juniorów o skromne 3 punkty, dodatkowo wywalczone w jednym biegu! "Misiek" w przedsezonowych opiniach miał wzmocnić szeregi "Byków", ale zupełnie się nie sprawdza w tej roli i nie potrafił załatać dziurę w składzie Unii po kontuzji Krzysztofa Kasprzaka. Jak długo jeszcze kibice speedwaya będą czekać na odrodzenie Miśkowiaka? Zobacz WYNIKI bieg po biegu spotkań 8. kolejki żużlowej ekstraligi