Podium Tomasza Golloba w Słowenii okazało się jednak tylko "przystawką" do tego co zademonstrował podczas niedzielnego meczu w Bydgoszczy... W naszym tradycyjnym podsumowaniu zmagań ekstraligi nie mogliśmy także nie docenić klubowego kolegi najlepszego polskiego żużlowca, który pod okiem bardziej doświadczonego mistrza sam wyrasta na jeźdźca klasy światowej. LISTA HOP 1. Tomasz Gollob (Unia Tarnów) - Niekwestionowany bohater weekendu i kolejki. Po udanym występie na inaugurację cyklu Grand Prix Tomasz Gollob tak naprawdę wielką klasę pokazał w pojedynku z Polonią na "swoim" torze w rodzinnej Bydgoszczy. Już w drugim wyścigu, po przegranym starcie, kapitalnym atakiem minął na ostatnim okrążeniu Jonssona i Klechę. W kolejnych trzech biegach nie dał się nawet zbliżyć rywalom do siebie. "Wisienką na torcie" była decydująca gonitwa, w której jak profesor minął Piotra Protasiewicza i poprowadził za sobą Janusza Kołodzieja, zapewniając tym samym podwójną wygraną "Jaskółkom", dającą końcowe zwycięstwo w meczu. Ze strony "Pana Tomka" (jak mówią o nim z szacunkiem młodzi żużlowcy Unii) to był chyba najlepszy zabieg marketingowy przed Grand Prix We Wrocławiu. Gratulujemy pomysłu i oby więcej takich! 2. Jason Crump (Atlas Wrocław) - Tak jak Tomasz Gollob jest specjalistą toru w Bydgoszczy, tak Australijczyk pracuje na to miano we Wrocławiu. W drugim z rzędu występie w stolicy Dolnego Śląska aktualny wicemistrz świata zdobył komplet punktów, a na dokładkę pobił wydawało się wyśrubowany przez Rickardssona rekord toru! Crump tym samym najlepiej jak mógł wreszcie udowodnił, że równie poważnie traktuje zarówno rywalizację w Grand Prix (świetne drugie miejsce w Słowenii) jak i ścigającą się z reguły dzień później polską ekstraligę. 3. Janusz Kołodziej (Unia Tarnów) - Już po raz drugi na naszej liście Hop, ale sam się oto prosi:) I nie mamy nic przeciwko! Na tak dysponowanego mistrza Polski zawsze miło popatrzeć. I było bardzo miło również w Bydgoszczy. Janusz swoją znakomitą postawą i profesjonalnym przygotowaniem sprzętu przekonuje wszystkich, że z pewnością nie wstydzilibyśmy się za niego w zmaganiach z elitą Grand Prix. Szkoda tylko, że w GKSŻ nie widzą tego co tysiące kibiców na trybunach i przed szklanym ekranem... LISTA BĘC 1. Ryan Sullivan (Włókniarz Częstochowa) - Zaledwie 5 punktów w 5 startach. Takim bardzo skromnym dorobkiem mógł się jedynie pochwalić Australijczyk w spotkaniu z Atlasem we Wrocławiu. To jak na lidera zespołu mierzącego w medale stanowczo za mało. W niedzielę Sullivan przegrał nawet z juniorem! "Z Ryanem mamy problem, nie ukrywam tego. Zamyka się w sobie i musimy przeprowadzić z nim wkrótce rozmowę" - podkreśla prezes Włókniarza Marian Maślanka. 2. Wiesław Jaguś (Adriana KS Toruń) - Pomimo, że Apator nadspodziewanie dobrze radził sobie na torze w Lesznie, to jednak końcowe zwycięstwo przypadło gospodarzom. To być może efekt kiepskiej postawy krajowego lidera "Aniołów" zadecydował o takim rozstrzygnięciu. Popularny "Jagoda", podobnie jak Sullivan we Wrocławiu, najwyraźniej nie miał swojego dnia, a 5 "oczek" w 5 startach zwyczajnie nie przystoi liderowi drużyny. 3. Robert Sawina (Polonia Bydgoszcz) - W minionym sezonie jeździł rewelacyjnie, ale na początku obecnego na razie zawodzi. Czarę goryczy "Sawka" przelał chyba w prestiżowym pojedynku z Unią Tarnów. W trzech swoich wyścigach zdobył zaledwie 3 punkty i kto wie właśnie jego słabsza dyspozycja nie była kluczową przyczyną porażki z "Jaskółkami". Cisi bohaterzy kolejki: Krzysztof Buczkowski i Krystian Klecha (Polonia Bydgoszcz) - Tak jak przyjemnie było patrzeć na doskonałą jazdę Tomasza Golloba i Janusza Kołodzieja na torze w Bydgoszczy, tak również "serce rosło", gdy w rolę liderów osłabionej kontuzją Jonssona Polonii wcielili się młodzi żużlowcy gospodarzy. Junior Buczkowski i dopiero "świeżo upieczony" senior Klecha w decydujących fragmentach meczu spisywali się znakomicie (pokazali plecy Nichollsowi) i przed ostatnim biegiem przechylili nawet szalę zwycięstwa na korzyść Polonii. Pozostawało tylko żałować, że w 15. biegu Kościecha z Protasiewiczem nie uratowali chociaż remisu. Ale i tak - Wielkie brawa!