Do tej pory na najwyższym stopniu podium stawali tylko dwaj Polacy: Jerzy Szczakiel w 1973 roku i Tomasz Gollob w 2010. Zmarzlik ma dużą szansę dołączyć do tego elitarnego grona. Wystarczy, że zdobędzie 15 punktów, by niezależnie od wyników rywali cieszyć się z tytułu. Nie jest to nierealne, bowiem na dziewięć tegorocznych turniejów dokonał tego aż pięciokrotnie. Jeśli uda mu się to ponownie, będzie miał w kolekcji komplet medali - brązowy zdobył w 2016 roku, a srebrny w ubiegłym sezonie. Przed zawodami w Toruniu Zmarzlik wyprzedza Sajfutdinowa o siedem punktów, a Madsena o dziewięć. Gdyby wziąć pod uwagę ostatnie trzy sezony, w których ta trójka spotkała się na Motoarenie, statystyka zdecydowanie przemawia za Polakiem. Stawką sobotniego turnieju jest także prawo udziału w przyszłorocznych mistrzostwach. Gwarantuje to miejsce w ósemce klasyfikacji końcowej cyklu GP. Obecnie szósty jest Maciej Janowski (80 punktów), a siódmy Patryk Dudek (75). Tuż za nimi plasuje się Matej Zagar (74). Z kolei za nim jest jeszcze trzech chętnych do zapewnienia sobie udziału w Grand Prix 2020: zaledwie jeden punkt mniej od Słoweńca ma świetnie znający toruński tor Australijczyk Jason Doyle (73), a nie bez szans są także kolejni w stawce Rosjanin Artiom Łaguta (69) oraz Duńczyk Niels-Kristian Iversen (66). Nawet teoretycznych szans na utrzymanie w GP nie ma już natomiast Janusz Kołodziej (51). Początek rywalizacji na toruńskiej Motoarenie zaplanowano na godz. 19.00.