Są mocni prawie we wszystkim Na palcach jednej ręki można policzyć dyscypliny, w których Francuzi nie mają dobrej drużyny, względnie pojedynczych zawodników klasy światowej. Mistrzowie świata i Europy w piłce nożnej, wielokrotni zdobywcy licznych trofeów w piłce ręcznej, siatkówce, koszykówce czy sportach zimowych, takich jak biathlon czy biegi narciarskie. Mający swoich przedstawicieli w czołówce znacznej większości sportów, nawet tych mniej popularnych. To z tego kraju pochodzą gwiazdy, takie jak Zinedine Zidane, Nikola Karabatić czy Ervin N'Gapeth. W zasadzie niezależnie od rangi i dyscypliny, gdy zbliża się mecz z Francją, należy oczekiwać trudnej przeprawy. Do niedawna jednym z nielicznych sportów, w których Francuzi nie istnieli, był żużel. Kibice pamiętają pewnie pojedynczych zawodników z przeszłości, niektórych jeżdzących do teraz, jak na przykład trzej bracia Tresarrieu: Mathieu, Sebastian i Stephane. W klasycznym żużlu nie osiągnęli zbyt wiele, byli tak naprawdę urozmaiceniem niektórych rozgrywek. Bardzo dobre wyniki osiągali jednak w mało znanych przez większość kibiców odmianach speedwaya: trawistej i tej na długim torze. Byli finalistami mistrzostw świata i Europy, zdobyli worek medali dla swojego kraju. Francji brakowało jednak kogoś, kto mógłby na poważnie dołączyć do światowej czołówki w tej najbardziej popularnej odmianie speedwaya. Jakiś czas tem pojawiło się dwóch zawodników, których początkowo nie traktowano zbyt poważnie, ale robili błyskawiczne postępy. David Bellego i Dimitri Berge są obecnie bardzo solidnymi i jak na żużlowców nadal dość młodymi zawodnikami i obaj prezentują tendecję zwyżkową. Mają jednak swoje problemy: Bellego często upada i łapie kontuzje, a Berge ma bardzo duże wahania formy, które powodują, że jest np. odstawiany od składu. Był ojciec, teraz jest syn Nie każdy kibic pamięta jednak, że na żużlu jeździł także Philippe Berge, ojciec zawodnika Abramczyk Polonii. Dał się poznać szerszej publiczności jako wielokrotny reprezentant Francji w przeróżnych zawodach rangi światowej, mistrzostwach świata indywidualnych czy drużynowych. Startował także w cyklu Grand Prix. Startował w lidze angielskiej, w barwach klubów takich, jak Oxford, Isle of Wight, Swindon, Peterborough oraz Ipswich. Pojawił się również w lidze polskiej i miał kontrakt w Rybniku (1993-1994). Startował również na torach długich oraz trawiastych. Jego syn zwrócił na siebie uwagę już jako junior, kiedy to z bardzo dobrej strony pokazał się podczas IMŚJ 2016, wygrywając zawody w Pardubicach. Momentalnie podpisał kontrakt w Rzeszowie, ale nie zdążył tam zbyt dużo pojeździć. Klub nie był wypłacalny, więc przygoda z polską ligą dla młodego Berge rozpoczęła się nieciekawie. Stąd też gdy rok później przychodził do bydgoskiej Polonii, był bardzo nieufny. Sprawiał wrażenie człowieka, który najchętniej spisywałby umowę przy pożyczaniu komuś pięciu złotych. Widać było, że mocno sparzył się na poprzednim klubie i uważał na każdy krok. Z czasem jednak miał coraz silniejszą pozycję w drużynie, w której jest do dziś. Jego problemem jest niestabilna forma. Dimitri potrafi wygrać z każdym i przegrać z każdym. Dość powiedzieć, że w ubiegłym sezonie na własnym torze uległ Alanowi Szczotce i Piotrowi Piórze. Wielkie sukcesy odnosił na długim torze, z którego obecnie nieco zrezygnował. Być może na stałe, po tym jak w 2019 został mistrzem świata. Ma w ogóle mnóstwo różnych medali z tej odmiany speedwaya, zarówno w formie indywidualnej, jak i drużynowej. Był także indywidualnym mistrzem Europy na torze trawiastym. Deklaruje jednak, że teraz już na poważnie chce zająć się żużlem klasycznym. Ma 25 lat, więc tak naprawdę wszystko przed nim. W Polonii na 2021 raczej pierwszym wyborem nie będzie, ale przy coraz głośniejszych plotkach o ponownym odpuszczeniu żużla na ten rok w wykonaniu Josha Grajczonka, jego szanse rosną. Jeździ po płotach i łamie kości Bellego to z kolei zawodnik o wybitnie ryzykownym i widowiskowym stylu. Przypłaca to jednak często upadkami, a co za tym idzie, kontuzjami. Już na początku minionych rozgrywek upadał kilka razy, podczas mistrzostw I ligi w Bydgoszczy, w trakcie ligowego meczu z Orłem czy na SEC w Toruniu. Żaden z tych upadków nie był z jego winy, ale wydawało się, że co najmniej w dwóch tych sytuacjach mógł pojechać inaczej, by nie pakować się w kłopoty. Choć z drugiej strony, żużel jest właśnie sportem dla ryzykantów i Bellego o tym wie. Ostatni z tych upadków mógł skończyć jego żużlową karierę. Andriej Kudriaszowi dosłownie staranował Francuza i wydawało się, że Bellego ma z głowy minimum ten bieżący, bardzo krótki przecież sezon. Stał się jednak cud i mimo bardzo poważnego urazu kręgosłupa, po nieco ponad miesiącu wrócił na tor i pomógł niemal zdagradowej do II ligi Polonii uratować ligowy byt, przy wybitnej pomocy Lokomotivu Daugavpils. W Bydgoszczy jest bardzo lubiany, a przede wszystkim szanowany za poświęcenie i ryzyko, jakie podjął w sezonie 2020, by pomóc kolegom. Dla obu Francuzów kluczowe będą najbliższe lata. Póki co, należą do bardzo szerokiej światowej czołówki, ale daleko im do najlepszych. Bellego w SEC nic specjalnego nie pokazywał, Berge zalicza za dużo porażek ze słabymi rywalami. Łącznie mają jednak niewiele więcej lat niż do niedawna jeżdżący jeszcze Greg Hancock, więc spokojnie mogą za kilka lat być uczestnikami Grand Prix. Dla samego cyklu byłoby to duże urozmaicenie, bowiem kibice często narzekają, że brakuje tam świeżej krwi i uczestnicy są ciągle z tych samych krajów. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź