Wrocławianin od lat należy do ścisłej światowej czołówki. Niemal w każdym sezonie miewa kilka takich tygodni, w których wydaje się najlepszym zawodnikiem świata. Potrafi dokonywać cudów na torze, wygrywać biegi mimo fatalnego startu, robić dwucyfrówki w każdym spotkaniu. Jest przy tym stabilny i niezawodny, a słabsze biegi trafiają mu się sporadycznie. Od rozpoczęcia sezonu 2021 Janowski prezentuje się kapitalnie, a być może na chwilę obecną lepiej nawet niż dwukrotny mistrz świata, Bartosz Zmarzlik. Gorzowianin miewa pewne wahania dyspozycji, u żużlowca Betardu Spartu tego nie widać. Dodatkowo nakręca go świetnie jadąca drużyna, która nawet bez Taia Woffindena potrafi niemiłosiernie roznieść rywala w meczu wyjazdowym. Sam Janowski jest jej liderem i najrównieszym zawodnikiem, bo Woffindenowi przytrafiają się jeszcze słabsze biegi, a Łaguta jednak takiej gracji na torze nie prezentuje. Problemem Janowskiego jest to, że do tej pory jedynymi rozgrywkami, w których może odczuwać spory niedosyt sportowy, są właśnie zmagania o indywidualne mistrzostwo świata. Drużynowo bowiem Maciej tytuł ma już na koncie, ale dobrze wiemy, o ile bardziej żużlowcy cenią sobie wywalczenie tego medalu samemu niż z kolegami. I właśnie w rywalizacji indywidualnej Janowskiemu non stop czegoś brakuje. W Grand Prix też potrafi zachwycać, ale robi to przeważnie w początkowych turniejach. Potem sprawia wrażenie gasnącego, a w ostatnich rundach zwykle zawodzi. A to przecież wtedy właśnie ważą się losy medali i wówczas trzeba być w wysokiej formie. Zastanawiające jest to, że w innych zawodach takie tendencje nie są u Macieja widoczne. To jest ten sezon? Siedem zwycięstw w turniejach GP, do tego dziewiętnaście miejsc na podium. Cztery medale DMP, w tym jeden złoty. Dwa razy indywidualny mistrz Polski, do tego indywidualny mistrz świata juniorów oraz drużynowy mistrz świata juniorów i seniorów. Trzykrotnie najlepszy junior w Polsce i dwukrotny triumfator MPPK. Triumfator Złotego, Srebrnego i Brązowego Kasku (kilka razy). Mnóstwo różnego rodzaju wygranych w turniejach towarzyskich i pozaligowych, liczne medale w Szwecji. Gdyby ktoś zapytał, o kim mowa, wielu kibiców odpowiedziałoby że zapewne o wielokrotnym medaliście GP, prawdopodobnie o mistrzu świata. Tymczasem tak niebywale utytułowany żużlowiec nie ma żadnego krążka w cyklu, co jest pewnego rodzaju niesprawiedliwością. Swoją postawą bowiem na to zasłużył, ale nie potrafi tego pokazać w kluczowych momentach. Wiele osób twierdzi, że gdy przychodzi do decydującej batalii w GP, Janowski przegrywa w głowie. Kilka razy bowiem stracił już medal na ostatniej prostej, podczas finałowych zawodów. Być może świadomość tego, że taki zawodnik wciąż pozostaje z pustą gablotą, działa na niego deprymująco. Weźmy przykład Bartosza Zmarzlika, który o kolejne tytuły może walczyć z czystą głową, bo nikomu niczego nie musi udowadniać. Janowski ma tylko i aż 30 lat, bo taki wiek w żużlu nie jest żadną starością, ale z drugiej strony młodzieniaszkiem też już nie jest. Z pewnością zawodnik ma tego świadomość, jak i również tego, że jeśli nie uda się zdobyć medalu będąc w takiej formie, to może nie udać się już nigdy. Jeśli tylko Janowski to wytrzyma, może nas czekać pasjonująca walka o złoto, wiele wskazuje na to, że z udziałem dwóch Polaków. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź