Jest szansa, że 25 stycznia wyjaśni się sprawa Maksyma Drabika. Zawodnik po finale PGE Ekstraligi we wrześniu 2019 przyjął zabronioną kroplówkę i wciąż nie wiadomo, co z nim będzie. Sprawa przeszła przez Komitet TUE (mecenas zawodnika chciał uzyskać dla niego zgodę na wsteczne użycie kroplówki), POLADA i Trybunał Arbitrażowy przy PKOl, a teraz wraca niejako do punktu wyjścia. Drabikowi za naruszenie przepisów dyscyplinarnych grożą 4 lata. Jednak w trakcie rozprawy planowanej na 25 stycznia Łukasz Klimczyk, prawnik żużlowca, może się powołać na zmianę przepisów, która nastąpiła na przełomie roku. To by oznaczało, że wtedy maksymalna kara zawieszenia nie przekroczy 2 lat. W przypadku Drabika od tego wyroku śmiało można odjąć rok ponieważ żużlowiec sam przyznał się do przyjęcia kroplówki, takie coś powoduje skrócenie maksymalnej kary o połowę. Wiemy, że mecenas zawodnika zasadza część linii obrony na tym, że POLADA popełniła błąd na początku postępowania próbując doręczyć wezwanie do złożenia wyjaśnień na adres wskazany przez zawodnika. Adwokat przekonywał, że gdyby trafiło ono do klubu, to sprawa byłaby natychmiast wyjaśniona. Takie wyjaśnienie ma o tyle sens, że POLADA wcześniej dowodziła, iż gdyby Drabik szybko, w ciągu miesiąca, złożył wyjaśnienia, to mógłby otrzymać wsteczne TUE (zgoda na przyjęcie większej kroplówki) i nie byłoby żadnego postępowania dyscyplinarnego. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Oczywiście mecenas Klimczyk cały czas tłumaczy też, że stan zdrowia uzasadniał przyjęcie kroplówki i to jest ta druga noga jego linii obrony. 25 stycznia przekonamy się na ile ta strategia okaże się skuteczna. POLADA w ostatnich dniach dostała uzasadnienie z Trybunału Arbitrażowego przy PKOl, który odrzucił wniosek Drabika o wsteczne TUE. Dokument podważa wiarygodność dowodów i zeznań samego zawodnika.