Noty dla Polaków Bartosz Zmarzlik 5+. Zanosiło się na to, że będzie czwarta wygrana z rzędu, bo Polak nawet gdy się męczył w dwóch pierwszych startach i szukał prędkości, to wygrywał. Trzecia seria przegrana o grubość opony z Maxem Fricke tylko utwierdziła wszystkich w przekonaniu, że mistrz świata znajdzie odpowiednie ustawienia na najważniejsze biegi. Gdy zaś w swym czwartym biegu genialnie ograł zarówno Artioma Łagutę, jak i Emila Sjafutdinowa, to całe trybuny lubelskiego stadionu były już w ekstazie. Finał też ułożył mu się tak jak zaplanował. Mocno wypchnął na zewnętrzną Artioma Łagutę, a potem nałożył się na Dominika Kuberę i wyjechał z wirażu na pierwszym miejscu. W 99 przypadków, na 100 rozegranych biegów Zmarzlik tak rozpoczętych biegów już nie przegrywa. Tym razem jednak idealnej prędkości nie udało mu się znaleźć. Łaguta zbliżał się do niego z każdym okrążeniem, by w końcu wjechać przed Polaka, który już nie dał rady wyprowadzić kontrataku. Dominik Kubera 5+. Sam przyznał, że nawet w najśmielszych snach nie liczył na to, że w ten weekend wzbogaci swą kolekcję sportowych trofeów o dwa efektowne puchary. Świetnie startował. To dzięki temu w fazie zasadniczej wygrał trzy biegi. Gdy jednak gorzej zbierał się spod taśmy, to na dystansie prawie nic już nie był w stanie zrobić. Półfinał rozegrał dobrze, broniąc się umiejętnie przed atakami Maxa Fricke. W finale też zrobił to co powinien. Świetnie wystartował, ale mocno nałożył się na niego na wyjściu z wirażu Bartosz Zmarzlik, pozbawiając go szybkości. To sprawiło, że nie powtórzył wyniku z piątku (drugie miejsce). Drugie podium z rzędu w turnieju Grand Prix, to i tak jednak wyczyn, o którym wielu może tylko marzyć. - Jestem zadowolony na maksa, pokazałem się z fajnej strony - przyznał w rozmowie z Canal+. Krzysztof Kasprzak 3. Na przeciętnym, bardzo wolnym sprzęcie, więcej z tego turnieju niż 13. miejsce, raczej nie dało się wyciągnąć. W pierwszym starcie wiózł jeden punkt, ale na trzecim okrążeniu minął go Anders Thomsen. W drugiej serii dowiózł dwa punkty, bardzo umiejętnie broniąc się przed znacznie szybszym Lambertem. W trzecim starcie pewnie poradził sobie z Janowskim, czwarty całkiem zepsuł, a w ostatnim po kolejnym dobrym wyjściu spod taśmy ustąpił pola tylko Bartoszowi Zmarzlikowi. W Grudziądzu mogą mieć nadzieję, że w obecnej formie znacznie pomoże drużynie w walce o utrzymanie w lidze. Oby tylko lepiej motocykle udało mu się dopasować. Maciej Janowski 2. Wydawało się, że gorzej niż w piątek (13. miejsce) być już nie może. Janowski fatalnie startował, a potem na wąskim lubelskim torze niewiele już był w stanie zdziałać. Gdy w drugiej serii próbował się napędzić po zewnętrznej, to szybko ostro przyblokował go Emil Sajfutdinow, w efekcie czego Polak spadł na ostatnie miejsce. Jedyny dobry wyścig zaliczył w czwartej serii. Co ciekawe zakończył go na ostatnim miejscu, po tym jak ostro zaatakował go Fredrik Lindgren. Sędzia Kristel Gardnell uznał jednak, że jego rodak faulował. Ostatecznie Janowski skończył zawody na 15. pozycji, wyprzedzając tylko Olivera Berntzona i rezerwowych. Ten sen na starcie i poważna strata punktów w klasyfikacji generalnej może go kosztować nie tylko medal, ale nawet utrzymanie w cyklu Grand Prix. Spadł już bowiem aż na 5. miejsce, a gwarancję startów w przyszłym roku będzie miała tylko czołowa szóstka. Mateusz Świdnicki 2+. Plus za twardy charakter. Dwa razy leżał na lubelskim torze, po starciach z Jasonem Doyle’m, ale nie pozbawiło go to animuszu. Wiktor Lampart 2+. Na początek wpakował się w taśmę. W 15. biegu zaś stoczył piękny pojedynek o trzecie miejsce z Leonem Madsenem. Długo wiózł duńskiego gwiazdora za plecami, by ostatecznie przekonać się, że w Grand Prix trzeba być czujnym do samego końca. Madsen wcisnął się przed niego na ostatnim wirażu, nie zostawiając młodemu Polakowi żadnych szans na kontratak.