Już w najbliższy piątek, na stadionie Markety w czeskiej Pradze ruszy najważniejszy wyścig sezonu. 2,5 miesiąca, 10 turniejów i 230 wyścigów na 7 torach - tyle dzieli nas od momentu, w którym poznamy tegorocznego indywidualnego mistrza świata. Eksperci i bukmacherzy są zgodni jak nigdy wcześniej - karty w tegorocznym cyklu Grand Prix mają rozdawać Maciej Janowski i Bartosz Zmarzlik. Na kogo Biało-czerwoni muszą jednak uważać? Jak zwykle groźny będzie zapewne Tai Woffinden. To właśnie Brytyjczyk do samego końca zeszłego sezonu ścigał w klasyfikacji generalnej Bartosza Zmarzlika. W tym sezonie jego kły wydają się nieco bardziej stępione - wiosną prezentował świetną dyspozycję, lecz pod koniec kwietnia uległ poważnej kontuzji na torze w Grudziądzu. Po miesięcznym rozbracie z motocyklem wrócił na tor, ale nie prezentował się już tak wyśmienicie. Nie należy go jednak lekceważyć - 3-krotny mistrz świata z pewnością tak zaplanował swą rekonwalescencję, by dobra forma pozwoliła mu walczyć o czwarty tytuł. Podobnie sprawa ma się w przypadku Leona Madsena. Duńczyk przyzwyczaił kibiców do jazdy nie tyle efektownej, co efektywnej. Wielokrotnie zdarzało mu się cieniować przez cały turniej i psim swędem wejść do półfinałów, by w najważniejszym wyścigu dnia pewnie triumfować. To zawodnik stworzony do walki o najwyższe cele, cechujący się nie tyle stalowymi, co wręcz tytanowymi nerwami. Brak błysku w ligowych występach o niczym nie świadczy, co udowodnił zostając w Rybniku wicemistrzem Europy. A może klubowi koledzy? Za największego rywala Polaków powszechnie uważa się jednak Jasona Doyle’a. Australijczykowi świetnie służy atmosfera w Fogo Unii Leszno. Po zasileniu szeregów drużynowego mistrza Polski doznał on niesamowitej poprawy formy. Świetną dyspozycję udowodnił niedawno wygrywając PGE IMME w Toruniu. Mimo coraz bardziej doświadczonego wieku wciąż marzy mu się z pewnością drugie złoto mistrzostw świata i w żadnym wypadku nie można odbierać mu na nie szans. Rozgrywany na bardzo krótkim dystansie czasowym cykl znacznie ułatwia także odnoszenie sukcesu "czarnym koniom". W środowisku za takich uchodzą klubowi koledzy najlepszych Polaków - Martin Vaculik z Moje Bermudy Stali Gorzów oraz Artiom Łaguta z Betard Sparty Wrocław. Obaj od lat należą do światowej czołówki, jednak nie mogą pochwalić się sukcesami w Grand Prix. Przemawia za nimi także zaplecze sprzętowe. Menedżerem Rosjanina jest bowiem Rafał Lewicki - właściciel SpeedProducts, sklepu z częściami zaopatrującego większość żużlowej czołówki. Jeśli na rynek trafia jakaś nowinka, to pierwszy otrzymuje ją właśnie on. Słowak należy zaś - wespół między innymi z Bartoszem Zmarzlikiem - do elitarnego grona testerów nowego silnika GM NX. Niewykluczone, że świeża jednostka okaże się - nomen omen - motorem napędowym sukcesów 31-latka.