Oczywistym numerem jeden polskiego żużla jest dwukrotny indywidualny mistrz świata, Bartosz Zmarzlik. Oprócz niebywałego talentu popartego ciężką pracą i pokorą 25-latek ma też ułożone życie prywatne i skupia się tylko na żużlu. Obce mu są imprezy, konflikty, skandale. Wierzy w Boga i stara się żyć w dobrych relacjach z innymi. Na torze jednak wstępuje w niego demon. I tym góruje nad innymi. Gdzie trzeba i kiedy trzeba, zmienia się w bezwzględnego wojownika. Czego im brakuje? Mamy w polskim żużlu kilka przypadków zawodników, którzy są już bardzo utytułowani w kraju, mają liczne medale wielu różnych imprez i kategorii, ale w Grand Prix nie potrafią bić się o tytuł. Najlepszym przykładem jest Maciej Janowski. Na arenie krajowej multimedalista, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii. Gdy przychodzi jednak do walki w cyklu, Maciej przegrywa. Nawet jeśli zacznie tak dobrze, jak w sezonie 2020. Mówiło się, że to ten rok by zdobył złoto, a medal to już na pewno. Jak się skończyło, wszyscy wiemy. Problemem wrocławianina może być jego podejście, dobre do życia, ale chyba niekoniecznie do żużla. - Pedersena nikt nie lubi. Zaraz zdobędzie kolejny medal? To ja w takim razie nie chcę być mistrzem. Nie takim, który idzie po trupach do celu. Dla mnie to zbyt wysoka cena. Chcę, by inni mnie lubili - mówił kilka lat temu w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Janowskiemu wielokrotnie zarzucano zbyt delikatną jazdę i zostawianie rywalom miejsca pod bandą. Dla porównania Zmarzlik ma grono przeciwników, ale w wieku 25 lat jest dwukrotnym mistrzem świata i niech to będzie najlepszy komentarz. Wielkim potencjałem dysponuje też, chociażby dobry kolega Janowskiego, czyli Piotr Pawlicki. Też już wygrywał pojedyncze turnieje, jeździł w cyklu jako stały uczestnik. Prawdopodobnie jednak musiałby wykazać się większą dojrzałością życiową. Żużel to sport dla niegrzecznych, ale raczej ustabilizowanych ludzi. A z tym u Pawlickiego różnie bywa. Boją się wyższego poziomu? Istnieje spora grupa zawodników, którzy z sobie tylko znanych względów nie chcieli pójść wyżej w swojej karierze. Być może zadowalał ich poziom sportowy, który pozwalał na spokojne i w miarę dostatnie życie i status gwiazdy na określonym poziomie. Celem sportowca wydaje się jednak poszerzanie swoich horyzontów i walka o najwyższe trofea, nawet jeśli miałoby się nie udać. Ciekawym przypadkiem jest Robert Miśkowiak, indywidualny mistrz świata z 2004 roku, obecnie właściwie były już żużlowiec. Przez wiele lat kariery mówiono, że boi się jazdy w ekstralidze, bowiem mimo świetnych wyników na jej zapleczu, skrzętnie odrzucał wszystkie oferty z elity (a po kolejnych dobrych sezonach miał ich naprawdę sporo). Sprawiał wrażenie niepewnego swojego poziomu sportowego. Być może obawiał się, że wśród najlepszych sobie nie poradzi. Tak czy inaczej, jako senior za bardzo ekstraligi nie zawojował. Dziwne jest także podejście Maksyma Drabika do jazdy w zawodach międzynarodowych. Bardzo utytułowany już w młodym wieku zawodnik sprawiał wrażenie unikającego poważnych zawodów poza granicami kraju. Mogło to mieć związek, z tym że gdy już w takich startował na rodzimych torach, wypadał zazwyczaj blado. Obecnie nikt nie wie, jak potoczy się jego kariera, bowiem prawdopodobnie wkrótce zostanie zawieszony. To może w dużym stopniu wpłynąć na jego karierę. Bierzcie przykład z... Pedersena Duńczyk to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa najbardziej wyrazista i kontrowersyjna postać żużla w XXI wieku. Ilość spornych sytuacji, bójek, przepychanek i upadków z udziałem tego zawodnika prawdopodobnie jest nie do określenia. Pedersen swoim wybuchowym charakterem i bardzo ostrą jazdą na torze wyrobił sobie w środowisku wielu wrogów. Gdy jednak przyszłoby mu spotkać się z którymś twarzą w twarz, może go zapytać: "Ile razy byłeś mistrzem świata? Bo ja trzy." Niebywałe natomiast jest to, jak Pedersen zmienia się gdy wyjeżdża na tor. W życiu prywatnym to spokojny, wyluzowany człowiek, często angażujący się na przykład w przeróżne akcje z dziećmi. Zawsze chętny do rozmowy, nieodmawiający zdjęcia czy autografu, umiejący się przywitać nawet z tymi, którzy go nienawidzą. I być może tym właśnie wygrywał. Niszczył rywali psychicznie. Obecnie nie jeździ już tak, jak gdy zdobywał tytuły, ale nadal trzeba się z nim liczyć. 43-letni zawodnik powoli zmierza ku końcowi kariery, ale zapewne jeszcze niejeden raz pokaże swoje torowe oblicze. Jego postawa i umiejętność oddzielenia pracy od życia powinna być wzorem dla żużlowców szukających powodów swoich porażek w walce o mistrzostwo świata. Niestety, ale w obecnym świecie albo masz sukcesy i wrogów, albo nie masz sukcesów i nie masz wrogów. Niech każdy wybierze, co mu bardziej odpowiada. ------------------------------------------------ Samochód 20-lecia na 20-lecie Interii! Zagłosuj i wygraj ponad 20 000 zł! Zapraszamy do udziału w 5. edycji plebiscytu MotoAs. Wyjątkowej, bo związanej z 20-leciem Interii. Z tej okazji przedstawiamy 20 modeli samochodów, które budzą emocje, zachwycają swoim wyglądem oraz osiągami. Imponujący rozwój technologii nierzadko wprawia w zdumienie, a legendarne modele wzbudzają sentyment. Bądź z nami! Oddaj głos i zdecyduj, który model jest prawdziwym MotoAsem!