Zeszłoroczne okienko transferowe było pierwszym w erze zawodników U24. Szansę na jazdę w PGE Ekstralidze otrzymało wielu zawodników, którzy przed nowelizacją regulaminu nie mogliby liczyć na podobną okazję. Nie wszyscy sprawdzili się w nowej roli. Kluby z Grudziądza, Zielonej Góry, Częstochowy czy Gorzowa nie mogą być w pełni zadowolone z obsady na tej pozycji.Nieco inaczej jest w eWinner 1. lidze. Na zapleczu przepis o zawodniku U24 pozwolił rozwinąć skrzydła bardzo wielu żużlowcom. Z ich niespodziewanych wystrzałów formy z pewnością będą chcieli skorzystać prezesi najlepszej żużlowej ligi świata. Kto powinien bacznie pilnować swojego telefonu i oczekiwać na rozmowy z działaczami PGE Ekstraligi? Poliglota i podopieczny mistrza świata Oczywistym wyborem wydaje się być Patrick Hansen - 23-letni Duńczyk, który jeszcze w zeszłym roku kojarzył się kibicom niemal wyłącznie z płynnej polszczyzny, jaką stara się operować w medialnych wywiadach. Nowy regulamin umożliwił mu angaż w Arged Malesie Ostrów Wielkopolski, gdzie bardzo szybko wygrał rywalizację o skład z Danielem Kaczmarkiem. Dziś jest drugim najlepszym zawodnikiem drużyny - pod względem średniej biegopunktowej ustępuje wyłącznie Grzegorzowi Walaskowi – oraz jedenastym całej ligi. Ponadto, miał już okazję sprawdzić się jako stały uczestnik cyklu SEC. Nawet jeśli jego aktualny klub nie awansuje do PGE Ekstraligi, to on sam z pewnością otrzyma kilka intratnych ofert z wyższego szczebla. Podobnie sytuacja ma się z o rok młodszym Lukiem Beckerem. Mimo iż pieczę nad rozwojem jego kariery sprawuje sam Greg Hancock (przy wsparciu między innymi Macieja Janowskiego), to Amerykanin wcześniej mógł tylko marzyć o podpisaniu kontraktu z drużyną na poziomie łódzkiego Orła. Kiedy jednak zaczął startować na drugim poziomie rozgrywkowym, wszyscy zaniemówili. 22-latek sprawuje się do prawdy wyśmienicie i podobno już teraz budzi spore zainteresowanie ekstraligowców. Postawią na pewność? Jeszcze większą sensacją jest chyba dyspozycja Patryka Wojdyły. Cellfast Wilki niemalże wyciągały go z kabiny TIR-a, do którego przesiadł się nie widząc żadnych szans na kontynuację kariery sportowej. Najpierw świetnie spisywał się jako drugoligowy junior, a po przejściu w wiek seniora pokazywał plecy wielu uznanym pierwszoligowcom. Jego rozwój może jednak nieco przyhamować odniesiona ostatnio kontuzja, która prawdopodobnie wykluczy go z jazdy do końca sezonu. W środowisku mówi się jednak, że prezesi w PGE Ekstralidze najwięcej uwagi zwracają na Frederika Jakobsena z Aforti Startu Gniezno. W tym sezonie nie wypada on może tak efektownie jak chociażby Hansen, lecz przemawia za nim stabilność. Wymienieni wyżej żużlowcy to póki co „jednostrzałowcy” bez ugruntowanej marki. Z gnieźnieńskim Duńczykiem jest zgoła inaczej – jego nazwisko znaczy bardzo sporo od niemal 3 lat. Zakontraktowanie go w najlepszej lidze świata byłoby o wiele bezpieczniejsze.