Brak odpowiedniej reakcji sędziów na przesadnie ostre ataki i teatralne upadki omal nie doprowadził w miniony weekend do tragedii. Aleksander Łoktajew został zniesiony na noszach w trakcie meczu w Łodzi po tym, jak uderzyła w niego maszyna Wiktora Kułakowa. Kułakow miał to z tyłu głowy Już w trakcie relacji z meczu komentatorzy mówili, że Kułakow mógł się zachować inaczej, że nie musiał upadać na tor. Krok dalej poszedł sponsor Orła Łódź Witold Skrzydlewski, nazywając zachowanie Kułakowa cwaniactwem. Krzysztof Cegielski, były żużlowiec, ekspert nSport+ tłumaczy, że Kułakow zrobił to, co zrobił, bo zawodnicy mają z tyłu głowy, żeby w stykowej sytuacji się przewracać. - To efekt nagradzania symulantów z jednej strony i braku reakcji na ostrą jazdę z drugiej - mówi Cegielski. - Ileż mieliśmy sytuacji, gdy zawodnicy wymuszali upadkiem przerwanie biegu, a nierzadko wykluczenie rywala. Prawie za każdym razem sędziowie dawali się na to nabierać. Teraz żużlowcy już wiedzą, że jeśli w stykowej sytuacji się przewrócą, to osiągną zmierzony efekt. Upadek Kułakowa w Łodzi, to była jedna z tych sytuacji. Becker był winny, ale ... Nie chodzi o to, że Becker był w tamtym zdarzeniu bez winy, bo on przesadził jak najbardziej. - Tu akurat chodziło o to, że Kułakow zdawał sobie sprawę, że Becker nie zostanie ukarany za swoje zachowanie, jeśli on się nie przewróci - dodaje Cegielski i staje się jasne, że Kułakow w jego ocenie mógł się utrzymać na motocyklu. Gdyby to zrobił, to jego maszyna nie uderzyłaby w Łoktajewa i zawodnik nie musiałby robić pauzy od żużla (po meczu podjął decyzję o wycofaniu się ze startu w lidze szwedzkiej). Idźmy jednak dalej, bo według Cegielskiego świetnym materiałem do analizy jest też inna sobotnia kraksa, ta w Rybniku, gdzie Rune Holta pojechał w poprzek toru po wyjściu z łuku, zabrał koło motocykla Grzegorza Zengoty, a ten stracił kontrolę nad motocyklem. Za chwilę uderzył w niego rozpędzony kolega z drużyny David Bellego. Gdyby Zengota nie upadł, to Holta byłby bohaterem - Pomyślmy, co by się stało, gdyby Grzesiek utrzymał się na motocyklu. Wtedy nie byłoby wykluczenia Holty, które moim zdaniem należało mu się tak czy tak. Gdyby wszyscy wyszli bez szwanku, to zachwycalibyśmy się świetnym atakiem Holty i to wszystko - kwituje Cegielski. Czarno na białym widać, że sędziowie muszą wyciągnąć wnioski. Z jednej strony nie dawać się nabierać symulantom, z drugiej reagować, nawet gdy ostry atak nie powoduje upadku. Zawsze można wykluczyć zawodnika po biegu, ewentualnie pokazać mu kartkę. Nie wolno natomiast wymuszać na żużlowcach, żeby się przewracali dla osiągnięcia konkretnego efektu, bo to zaczyna się robić coraz bardziej niebezpieczne. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź