Na chwilę obecną wygląda to tak, że polska PGE Ekstraliga jest zdecydowanie najlepszą i najlepiej opakowaną marketingowo ligą świata. - Za moment całkowicie zdominuje europejskie rozgrywki - uważa Sławomir Kryjom. - Przy tak wysokich kontraktach telewizyjnych, kwestią czasu jest zamknięcie ligi. Będzie to rozwiązanie rewolucyjne, ale pojadą tylko ci, którzy będą mieć środki finansowe. Dzięsięć zespołów w PGE Ekstralidze to dobry pomysł. Potrzebne są jednak dodatkowe regulacje. Nie KSM, ale może np. salary cap, rodem z NBA (maksymalna kwota, jaką klub może wydać na kontrakty w danym sezonie - dop.red.). - dodaje. Problemem nadal jest poziom niektórych drużyn. Nie mają one jednak wyjścia, bo po pierwsze dysponują ograniczonym budżetem, a po drugie trudno doprowadzić do dużego transferu. - Musi być limit wydatków na zespół, który będzie restrykcyjnie przestrzegany. W innym wypadku będzie 5-6 mocnych zespołów i reszta towarzystwa o wiele słabsza. Taka liga nie będzie interesująca. Powinien być jakiś "kaganiec" finansowy. Jestem przeciwnikiem KSM-u, bo ten system nie był doskonały. Rodził patologie finansowe. Zawodnicy wykorzystywali ten zapis w regulaminie i gdy pasowali do klubu średnią, brali bardzo duże pieniądze. Niektórzy nawet "walczyli" o odpowiednią średnią, by znaleźć klub - słyszymy. Sześć to za mało Czasem słychać opinie, że aby zrównoważyć poziom rozgrywek, należałoby zmniejszyć ilość drużyn do sześciu. Przy dziesięciu zespołach tym bardziej przecież stawka może się rozjechać. - Im więcej ośrodków, tym większa promocja. Nie ograniczałbym ilości drużyn, bo to może się za chwilę okazać liga kadłubowa. Potem kolejnym etapem byłyby czwórmecze - ironizuje Sławomir Kryjom. - Zwiększałbym zasięg, jak tylko się da. Musimy tę ligę rozwijać, a nie zwijać. Jedynym realnym minusem ewentualnego zamknięcia ligi byłby aspekt sportowy, który nieco by ucierpiał. - Na pewno tak, bo spadki i awansie elektryzują kibiców. Ja bym tej ligi od razu jednak nie zamykał. Jeśli ktoś będzie spełniał warunki finansowe, sportowe i infrastrukturalne, to powinien w tej lidze jeździć. Bez sensu, by zespół niebędący w stanie spiąć budżetu startował tam na siłę i zbierał regularne baty. Zamknięcie ligi nie oznaczałoby tego, że ktoś nowy nie może się tam pojawić - kończy były menedżer Unibaksu Toruń.