Częstochowianie nie chcieli dłużej wyczekiwać na to jaką decyzję podejmie Staszewski, którego czekają play-offy z Arged Malesą o wejście do PGE Ekstraligi. Dopiero po nich zdecyduje o własnej przyszłości. Ma propozycje z kilku klubów, m.in. Betard Sparty Wrocław, ale jeśli dostanie podwyżkę, to może się nawet okazać, że nigdzie się nie ruszy. Uratował ich torem Według naszych informacji Kędziora porozumiał się już z częstochowianami w sprawie umowy na sezon 2022. 65-letni szkoleniowiec doskonale jest znany kibicom Włókniarza. To on prowadził drużynę w debiutanckim sezonie po powrocie do PGE Ekstraligi (2017). Wtedy nikt nie dawał ekipie spod Jasnej Góry szans na utrzymanie w elicie, ale Kędziora świetnym przygotowaniem toru dał drużynie handicap, dzięki któremu zajęła bezpieczne 5. miejsce. Pasmo klęsk Poza tym osiągnięciem oraz wprowadzeniem Stali Rzeszów do I ligi (2018 rok) Kędziora w ostatnich latach ponosił same trenerskie porażki. Jeszcze przed przyjęciem posady w Rzeszowie szybko stracił robotę w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk. W 2019 roku zaś wrócił do Orła, z którym omal nie zleciał do II ligi. Fatalnie poradził też sobie w zeszłym roku w Rybniku. Nie dość, że w całych rozgrywkach odniósł ledwie jedno zwycięstwo, to zupełnie nie mógł zapanować nad skonfliktowanym wewnętrznie zespołem. W tym roku też było kiepsko. Prowadzona przez niego pierwszoligowa Abramczyk Polonia Bydgoszcz nie zdołała awansować do play-off. Te same wady Kędziora poza umiejętnością przygotowania toru ma te same mankamenty co Świderski. Nie potrafi zapanować nad drużyną podczas meczów i podejmuje kiepskie decyzje taktyczne. W 2017 roku, podczas spotkania Włókniarza z GKM-em Grudziądz na jego oczach, kłócąc się o pola startowe, omal nie pobili się Rune Holta i Leon Madsen! M.in. z tego powodu po sezonie częstochowscy działacze nie byli zainteresowani przedłużeniem z nim współpracy. Gdy tylko pojawiła się szansa ściągnięcia do Włókniarza charyzmatycznego Marka Cieślaka, to szybko z niej skorzystali. Ten już dwa lata później doprowadził częstochowian do pierwszego ligowego medalu po 10-letniej przerwie. W 2020 roku pożegnał się jednak z Włókniarzem, bo tym jak doszło między nim i prezesem Świącikiem do ostrej awantury o sposób przygotowania toru na mecz z Moje Bermudy Stalą Gorzów (częstochowianie ostatecznie zostali ukarani walkowerem, co kosztowało ich awans do play-off). W tym roku zeszłoroczne rozczarowania miał kibicom zrekompensować trener Piotr Świderski, ale nie wykorzystał potencjału drużyny i Włókniarz drugi rok z rzędu nie awansował do play-off.