Wreszcie wiosna! Ludzie wyróżniają wiele zwiastunów nadchodzącej wiosny. Wyższe temperatury, topniejące zaspy, ptaki wracające z ciepłych krajów. W niektórych miastach naszego kraju rolę "topienia marzanny" obiera dźwięk motocyklowego ryku ze stadionu żużlowego. Dla mieszkańców to znak, że pora powoli odzwyczajać się od niedzielnych konkursów skoków narciarskich i oczekiwać wielkanocnej inauguracji rozgrywek ligowych w czarnym sporcie. Pogoda w pierwszym tygodniu "marcowego garnca" okazała się bardzo łaskawa dla żużlowców. Już we wtorek, drugiego dnia miesiąca, zawodnicy z niektórych miast wyjechali na tor. Pierwsze treningi odbyły wówczas Arged Malesa, Eltrox Włókniarz oraz Kolejarz Opole. Z biegiem czasu dołączały do nich kolejne zespoły, które stopniowo również wyjeżdżały na tor. Zdecydowana większość drużyn podchodzi jednak do sytuacji z ogromnym spokojem. W Bydgoszczy dopiero w sobotę montowano dmuchane bandy, RM Solar Falubaz póki co jeździł jedynie na pitbike’ach, a Motor Lublin przez cały tydzień pedałował na szosie i w terenie podczas obozu w hiszpańskim Allicante. Nie opłaca się szarżować! Póki co nikt nie pędzi z wyjazdem na tor na łeb, na szyję. Od inauguracji PGE Ekstraligi dzieli nas jeszcze prawie miesiąc. W bardziej komfortowej sytuacji są zawodnicy z niższych lig, które - jak wynika z nieoficjalnych doniesień - mają wystartować później niż zakładano. -Lepiej opóźnić nieco ligę, ale jechać z kibicami - mówi Tomasz Gapiński, doświadczony kapitan Arged Malesy, który już na pierwszym treningu zatarł silnik. Jednostki napędowe zawodników na najwyższym poziomie są poddawane przeglądowi po przejechaniu kilkunastu biegów, remontuje się je po około setce wyścigów. Na treningach - w celu minimalizacji wydatków - używa się co prawda zazwyczaj starych opon, jednak nie da się uniknąć kosztów eksploatacji silnika. Środowisko zna sytuacje w których niektórzy zawodnicy tak szybko rozpoczynali treningi, że serca ich motocykli trafiały do warsztatów jeszcze przed inauguracją ligi. Należy jednak uważać, by przypadkiem nie przeholować w drugą stronę. Zawodnicy potrzebują czasu, by nabrać rytmu pozwalającego na jazdę spod taśmy. Kiedy osiągną już poziom na którym spokojnie mogą prowadzić między sobą próbną rywalizację, potrzeba czasu, by odpowiednio skalibrowali przełożenia w swych motocyklach. Kto będzie się bardzo ociągał, ten w pierwszych kolejkach może okazać się wolny. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a>