W tej chwili jest tak, że PGE Ekstraliga upiera się, że start sezonu 3 kwietnia jest niezagrożony, a na drugim biegunie są kluby, które wydały miliony na kontrakty, a teraz martwią się, że nie będzie z czego zapłacić. Zwłaszcza że inauguracja 3 kwietnia może się odbyć bez kibiców lub co najwyżej ze zgodą na 25-procentowe zapełnienie trybun. Nie ma jednak gwarancji, że te 25 procent uda się sprzedać, bo koronawirus nie ustępuje, a ludzie już rok temu bali się chodzić na stadiony. Kluby miały kłopot ze sprzedażą biletów, zwłaszcza wtedy, gdy dostały zgodę na zapełnienie obiektu w 50 procentach. A najgorszej sytuacji jest eWinner Apator Toruń. Beniaminek co prawda nie szalał, odpuścił nawet Jasona Doyle’a i zbudował zespół za około 6 milionów złotych, ale bez ludzi na trybunach może mieć kłopot z utrzymaniem finansowej płynności przez cały rok. Tym bardziej że koszty klubu, to nie tylko zespół. Apator potrzebuje minimum 7,5 miliona złotych na całość, a bez kibiców tego nie uzbiera. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! Sprawdź! Apator może liczyć na 2 do 2,5 miliona złotych ze sponsorów. Do tego dojdzie zysk z Grand Prix, choć trudno określić ile. Przy pełnym stadionie, to mogłoby być nawet 1,5 miliona, ale dziś trudno ocenić, jakie są szanse na pełny stadion na początku października. Do tego trzeba dołożyć kasę z Ekstraligi Żużlowej. W spółce zarządzającej rozgrywkami słyszymy, że to będzie 1,8 miliona złotych, ale już w klubie mówią, że po odliczeniu kosztu zakupu akcji wyjdzie mniej. Nie określają o ile mniej, ale koszt zakupu akcji można oszacować na pół miliona, co oznacza, że w Apatorze zostanie 1,3 miliona złotych. Jeśli podliczymy podane wcześniej pozycje, zakładając wariant optymistyczny, wyjdzie nam 5,3 miliona złotych po stronie przychodów. Będzie jeszcze coś z miasta na szkolenie, ale i tak do zamknięcia budżetu będzie brakowało około 2 milionów. Właściciel Przemysław Termiński na pewno nie pozwoli klubowi zginąć i poratuje go pożyczką, ale skala problemu jest duża. Większa niż w przypadku innych klubów PGE Ekstraligi, bo te dostają średnio 2,3 miliona złotych z kasy Ekstraligi Żużlowej. O milion więcej niż beniaminek. Apator jest w stanie rozpocząć sezon bez kibiców, ale długo na tym nie ujedzie. A jeśli zacznie od zera, to będzie potrzebował też kilku spotkań nie na 25, ale na 50 procent, bo tylko sprzedając około 7 tysięcy biletów, klub jest w stanie wygenerować sensowny zysk z dnia meczu. Autor: Dariusz Ostafiński Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!