28-letni żużlowiec to nie jest z pewnością typ startowca. On ten element ma bardzo kiepski. David Bellego potrafi jednak świetnie rozgrywać pierwszy łuk, nawet gdy jedzie z tyłu. Wielokrotnie wygrał Polonii biegi właśnie taką postawą. Jest też nieustępliwy, często dopada rywali na ostatnim łuku. Problem w tym, że do wszystko do czasu. Jeśli tor sprzyja walce, Bellego przeważnie jedzie dobrze. Gorzej, jak jest twardo i decyduje głównie start. Wówczas już Francuz ma potężne kłopoty. Tak jak w niedzielę w Gdańsku. W swoim pierwszym biegu słabo wyszedł spod taśmy i nie był w stanie dogonić przeciwników, którymi byli... Piotr Gryszpiński i Alan Szczotka. To powinno zaniepokoić Unię Leszno. Niczego gdańskim młodzieżowcom nie ujmując (Gryszpiński pojechał bardzo dobre zawody), to jednak w PGE Ekstralidze Bellego będzie miał znacznie mocniejszych rywali. Bez dobrych lub chociaż średnich startów, nie ma czego szukać. Nie będzie w stanie wyprzedzać przeciwników jednego po drugim, bo po prostu ich nie dogoni. Gdy nawierzchnia promuje startowców, Francuz sobie nie radzi nawet na pierwszoligowym poziomie. Zwróćmy uwagę na mecz w Krośnie, gdzie nie za bardzo można było powalczyć, a Bellego położył mecz całkowicie. Podobnie zresztą, jak rewanż w Bydgoszczy. Z motyką na słońce? Wygląda zatem na to, że David atakuje PGE Ekstraligę mimo braku najważniejszego atutu potrzebnego startującym w niej żużlowcom. Praktycznie każde spotkanie najlepszej ligi świata odbywa się na podobnie przygotowanym torze, czyli twardym i promującym dobre wyjścia spod taśmy. Często mijanek jest na lekarstwo. Wielu na to narzeka, ale stan rzeczy się nie zmienia. Jeśli masz słabe starty, w PGE Ekstralidze będzie ci trudno. Zwłaszcza, jeśli nie jesteś zawodnikiem klasy światowej, a umówmy się, że Bellego jeszcze nie jest. Bartosz Zmarzlik jeszcze dwa, trzy lata temu też bardzo kiepsko startował. Tak długo jednak trenował ten element, aż widocznie go poprawił. Bellego tyle czasu nie ma, bo zbliża się do 30-stki i może sobie zadać pytanie: jeśli nie teraz, to kiedy? Próba podbicia najlepszej ligi świata oparta o walkę na trasie może być jednak zadaniem karkołomnym. Być może lepszym rozwiązaniem dla Davida byłby jeszcze rok na zapleczu, ale wiele wskazuje na to, że on już decyzję podjął. Podjął jednak również wielkie ryzyko, podobnie zresztą jak jego nowy klub.