W minioną sobotę Artur Mroczka z Unii Tarnów po prostu wszedł w taśmę wraz ze swoim motocyklem. Wyczuł bowiem, że ma defekt i za daleko nie ujedzie. To akurat bardzo roztropne zachowanie, któremu należy przyklasnąć. Żużlowiec znał regulamin i umiał go wykorzystać. Lepiej żeby pojechał nawet nieopierzony młokos niż zawodnik na zepsutym sprzęcie. To pokazuje jednak, że nie jest trudno o celowe zagrywki podczas procedury startowej. Co prawda młodzieżowiec tak czy inaczej może zastąpić seniora w każdej chwili, ale może być tak, że wspomniany senior po prostu tuż przed biegiem poczuje się nie na siłach do udziału w rywalizacji. Mamy wówczas do czynienia z celowym i niezbyt sportowym zachowaniem. Kiedyś było nieco inaczej. Zawodnik dotykający taśmy w lidze był automatycznie wykluczany, a jego ekipa w danym wyścigu musiała jechać w osłabieniu. Nie było możliwości uzupełnienia obsady młodzieżowcem. Z jednej strony ktoś powie, że obecny system jest dobry, bo daje najmłodszym więcej szans na podnoszenie swoich umiejętności. Z drugiej jednak wszystko to kłóci się z prostą logiką. Żużlowiec dotykający taśmy robi coś, co w świetle regulaminu ma być karane, a de facto często jest nagradzane, bo jedzie młodzieżowiec będący mocniejszym zawodnikiem od starszego kolegi. Nie chcę jechać, więc wjadę w taśmę Znamy już przypadki, w których zawodnik oddelegowany do danego biegu stwierdził, że jednak jechać w nim nie chce. Jurica Pavlic będący tuż po poważnym upadku kiedyś zdecydował się wpakować w taśmę, aby zastąpił go mocny junior. Czy jest to postawa sportowa? Raczej wątpliwe. Z pewnością jest to jednak robione z korzyścią dla drużyny, a to najważniejsze podczas ligowych zmagań. Zdarzały się również jeszcze ciekawsze historie. Zawodnik dotykał taśmy, a w parku maszyn czekał już ubrany w kask młodzieżowiec, tak jakby w ogóle nie był on zaskoczony tym, że pojedzie. Jasny dowód na to, że wszystko zostało dogadane. Dodajmy, że zastępowanie dotykającego taśmy żużlowca innym, budzi kontrowersje tylko w zawodach drużynowych. Podczas zmagań indywidualnych jest to jak najbardziej podstawne. Robi się to w celu doprowadzenia do jak największej ilości biegów rozgrywanych w pełnej obsadzie. Przy odrobinie szczęścia, dany zastępca może nawet załapać się do półfinałów, jeśli trafi na kilka taśm i kogoś np. niezdolnego do jazdy. Wówczas jednak zachowana jest najważniejsza zasada: ten, który przewinił, jest ukarany. W lidze często jest inaczej.