Od upadku Mateusza Jabłońskiego minie za chwilę miesiąc. Początkowo docierały na jego temat bardzo niepokojące informacje, których jednak nie potwierdzono. Ojciec 15-latka apelował o wstrzymanie się od plotek i unikanie szerzenia nieprawdziwych doniesień. Mirosław Jabłoński postanowił zadbać o to, by wiadomości na temat stanu zdrowia jego syna nie wydostały się poza szpital. Chciał, aby tę trudną sytuację najbliżsi zawodnika mogli przeżywać we własnym gronie, bez niepotrzebnego zamieszania. Choć kibice dopytywali, nikt nie był w stanie dowiedzieć się niczego. Po wspomnianej publikacji w Przeglądzie Sportowym pojawiło się jednak sporo domysłów, że być może najgorsze już za Mateuszem. Z wypowiedzi Jankowskiego co prawda nie można jasno wyczytać, czy faktycznie żużlowiec brał udział w rozmowie z Szostakiem, ale poniekąd taki wniosek można wysnuć. Sam junior Arged Malesy informacji na ten temat udzielać nie chce. - Nie wiem, czy wolno mi o tym mówić. Nie chciałbym zresztą tego robić - powiedział. Takie sytuacje zostają w głowie Choć żużlowcy jak mantrę powtarzają, że starają się nie brać do siebie poważnych upadków kolegów, to jednak pewne reakcje wydają się nieuniknione. - Wiadomo, że jakoś to na nas wpływa. Spotykamy się praktycznie co tydzień na zawodach juniorskich i zawsze ze sobą rozmawiamy. Ja staram się o tym nie myśleć i odciąć od takich sytuacji - dodał utalentowany Sebastian Szostak, który zapewne do ostatniej rundy walczyłby z Jabłońskim o zwycięstwo w cyklu Nice Cup. Warto dodać, że niedzielny mecz finałowy we Wrocławiu skomentuje po raz pierwszy od długiego czasu ojciec Mateusza Jabłońskiego, Mirosław. Czy to także można traktować jako znak, że z jego synem jest już lepiej? Być może. Istnieje prawdopodobieństwo, że podczas transmisji żużlowiec Aforti Startu Gniezno poda publicznie nieco więcej informacji na temat stanu zdrowia Mateusza.