Speedway Wanda Kraków zakończyła swoją działalność po sezonie 2019. Ówczesny prezes Paweł Sadzikowski zapadł się pod ziemię, a klub zmagał się z potężnymi problemami finansowymi. Mówiło się o nawet o długach sięgających kilku lat wstecz. Przeszacowano budżet, zabrakło nowych sponsorów, wsparcie miasta było symboliczne, a do tego wszystkiego posypały się wyniki drużyny. Od klubu odwrócili się także politycy, którzy dali swoją twarz odbudowie żużla w Krakowie kilka lat wcześniej. W stolicy Małopolski Wanda kojarzyła się ze wstydem. Nic więc dziwnego, że ta historia skończyła się w tak brutalny sposób. Tak wyglądały próby reaktywowania żużla w Krakowie To nie tak, że przez ostatnie trzy lata nie działo się nic. Formowały się grupy zapaleńców, które próbowały reaktywować klub, ale z marnym skutkiem. Najgłośniej było o stowarzyszeniu Wanda Krakowskie Smoki na czele, którego stanął Marcin Kromoliński. Z jego szumnych planów niewiele wyszło. Kasę próbował pozyskać m.in. poprzez budżet obywatelski. Organizowano akcje marketingowe, które miały zachęcić krakowian do głosowania właśnie na żużel. Sukcesu jednak nie było. W budżecie brakowało 200 tys. i temat upadł. Marazm się pogłębiał. Pozytywne informacje zaczęły pojawiać się dopiero w tym roku. W lipcu Krzysztof Cegielski poinformował, że są duże szanse na reaktywację ośrodka. W sierpniu miał się nawet odbyć mecz towarzyski reprezentacji Polski. Ostatecznie nic z tego nie wyszło ze względów organizacyjnych. Na stadionie toczyły się jednak prace związane z ponownym przystosowaniem obiektu do organizacji treningów i zawodów. Teraz wszystko wskazuje na to, że praca grupy zapaleńców nie pójdzie na marne. Te transfery zatrzęsą ligą? Zielona Góra zwariowała! To oni dźwigają żużel w Krakowie Pierwsza postać to Krzysztof Cegielski, czyli człowiek doskonale znany w świecie żużla. To szef stowarzyszenia Metanol, były zawodnik, menedżer Janusza Kołodzieja, prywatnie mieszkający pod Krakowem. Jest też członkiem stowarzyszenia przyjaciół żużla na czele, którego stoi Zbigniew Krzystyniak - były dziennikarz. We wszystko zaangażowany jest również Jacek Sumara - stomatolog i lokalny przedsiębiorca. Ci trzej panowie dają nadzieję, że faktycznie tym razem uda się odbudować żużel w Krakowie i co ważne - klub zostanie zbudowany na solidnych fundamentów. Na razie oficjalnie nie znamy zbyt wielu szczegółów. Najpierw klub musi oficjalnie zgłosić się do PZM, aby poprosić o licencję. Z tym raczej problemów nie będzie, bo władze powinny przychylnym okiem patrzeć w kierunku reaktywowania żużla w Krakowie. W środowisku mówi się także o silnym zapleczu sponsorów, które jest zainteresowane wsparciem tej inicjatywy. Nie powinno być także problemów z zawodnikami. Nawet, jeśli drużyna budowana będzie po czasie, to i tak na rynku nie zabraknie ciekawych nazwisk. W tym roku giełda transferowa potoczyła się tak, że wciąż kilku klasowych żużlowców jest ciągle dostępnych. Czy miasto zaangażuje się w żużel w Krakowie? Jedno z podstawowych pytań dotyczy natomiast wsparcia miasta. Wcześniej, jeszcze za czasów klubu prowadzonego przez Pawła Sadzikowskiego wiele mówiło się o niewielkim zainteresowaniu ze strony magistratu. Argumenty, jakie padały dotyczyły najczęściej bardzo bogatej oferty sportowej w mieście. Żużlowi ciężko było się przebić, zdobyć zainteresowanie i konkurować z piłkarską Wisłą, Cracovią, czy innymi dyscyplinami. Teraz jest szansa, że sytuacja ulegnie zmianie. - Raz, że jest wśród ludzi głód żużla. Dwa, że zbliżają się wybory samorządowe, więc lokalni politycy będą chcieli się pokazać i dać twarz takiej inicjatywie - mówi nam jedna z osób ze środowiska. Obecnie grupa zapaleńców działa, struktury klubu powoli się budują, ale na oficjalne decyzje dotyczące startu drużyny w sezonie 2024 przyjdzie nam najpewniej jeszcze chwilę poczekać. Mocne słowa. Tak ocenił prezentację Zmarzlika