Lindgren buduje pod Częstochową dom, deklaruje, że chciałby zostać we Włókniarzu dłużej. Ba... ma nawet ważny kontrakt z częstochowianami na sezon 2022, ale obecnie dla klubu jest już tylko zastępczą alternatywą na wypadek, gdyby nie udało się dogadać z tym, który miałby go zastąpić. Z roku na rok gorszy - Będziemy rozmawiać po sezonie. Nie skreśla się od tak trzeciego zawodnika świata - mówił nam niedawno prezes Michał Świącik, ale trudno nie nazwać tego inaczej niż kurtuazją. W środowisku głośno mówi się o ofertach składanych przez Włókniarz czołowym zawodnikom zagranicznym.Poszukiwaniom klubu nie ma się co dziwić, bo częstochowianie po raz drugi z rzędu nie awansowali do play-off. Zbudowana za ogromne pieniądze drużyna, stawiana jako jeden z głównych faworytów do drużynowego mistrzostwa Polski, potężnie rozczarowała, a najbardziej właśnie Lindgren.Nawet niedzielny, udany występ, nie poprawił zbytnio fatalnych statystyk Szweda. W tym sezonie jest dopiero 29. najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi ze średnią 1,692 pkt/bieg.Włókniarz na papierze miał wszystko, aby osiągnąć w tym roku ogromny sukces, na czele z najsilniejszą formacją młodzieżową w Polsce. Zabrakło tylko dobrego szkoleniowca (niedoświadczony Piotr Świderski nie potrafił wykorzystać potencjału drużyny) i drugiej zagranicznej "armaty". Przy obecnych składach drużyn ekstraligowych, gdzie tylko dwa miejsca mogą być obsadzone przez obcokrajowców starszych niż 24 lata, nie ma bowiem miejsca na przeciętność.Dlatego częstochowianie stracili już cierpliwość dla Lindgrena, który od czasu gdy przeniósł się z Rybnika do Częstochowy, z każdym kolejnym sezonem punktuje słabiej. Kto może go zastąpić? Szykuje się wielki powrót? Jeszcze niedawno nr 1 na liście życzeń Włókniarza był Emil Sajfutdinow. W orbicie zainteresowań byli też Mikkel Michelsen i Nicki Pedersen. Teraz jednak z klubu płyną zupełnie inne sygnały. Wiele wskazuje na to, że do Częstochowy trafi inny z liderów Fogo Unii Leszno - Jason Doyle. Obie strony ponoć są bardzo bliskie zakończenia negocjacji. Australijczyk startował już we Włókniarzu w sezonie 2020, w ramach wypożyczenia z eWinner Apatora Toruń i bardzo podobała mu się atmosfera panująca w klubie. Potem jednak wrócił do Grodu Kopernika. Częstochowianie mogli zapłacić za jego starty w kolejnych rozgrywkach, ale ostatecznie postawili na mających ważne kontrakty z ich klubem: Leona Madsena i Fredrika Lindgrena. Już wówczas część kibiców zarzucała prezesowi Świącikowi, że robi błąd, bo Doyle wykręcił w zeszłym roku lepszą średnią niż Lindgren (2,00 - 1,892), chociaż połowę sezonu zmarnował na dopasowanie się do toru przy ul. Olsztyńskiej. Rozstanie odbyło się jednak w bardzo miłej atmosferze, a Doyle miał ponoć zadeklarować nawet, że gdy tylko będzie taka szansa, to chętnie znów założy plastron z Lwem. To dało podstawy do złożenia mu przez Włókniarz oferty na sezon 2022. W tym roku Australijczyk jest dużo skuteczniejszy niż Szwed. Punktuje ze średnią 2,194 pkt/bieg, a na liście najlepszych w całej PGE Ekstralidze wyprzedza go tylko sześciu żużlowców. Nieoficjalnie mówi się, że pod Jasną Górą mógłby w przyszłym roku zarobić nawet 600 tysięcy więcej niż w Lesznie!