Po jedenastu kolejkach PGE Ekstraligi częstochowianie zajmują dopiero 5. miejsce w tabeli z iluzorycznymi szansami na play-off. Jedynym zespołem, który mogliby wyrzucić z pierwszej czwórki są mistrzowie Polski - Fogo Unia Leszno. Do tego jednak potrzebny byłby komplet zwycięstw i potknięcie Unii w Zielonej Górze lub na własnym torze z Motorem Lublin, albo ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-em Grudziądz. Tymczasem Włókniarz czeka już tylko jeden mecz na własnym torze (eWinner Apator Toruń) i dwa wyjazdy (do Grudziądza i Wrocławia). Co może zrobić trener Świderski? Częstochowscy kibice w internetowych komentarzach krytykują trenera Piotra Świderskiego za to, że nie wykorzystuje potencjału najlepszej w lidze formacji juniorskiej i domagają się rewolucji w składzie na najbliższy mecz z Betard Spartą. Czy jednak można cokolwiek zamieszać w składzie jeśli regularnie punktuje tylko dwóch zawodników? - Jak to mówią, mądry Polak po szkodzie. Po przegranym spotkaniu każdy wie jak zespół poukładać, ustawić by było lepiej. Menedżer jednak musi podejmować decyzje wcześniej. Wydaje się, że w tej sytuacji, gdy można liczyć na pewne punkty tylko Leona Madsena i Jakuba Miśkowiaka, niewiele można zmienić - stwierdził były menedżer ligowy, Jacek Frątczak. Madsen ma 9. średnią w całej PGE Ekstralidze (2,121 pkt/bieg), Miśkowiak ustępuje mu minimalnie (11. miejsce - 2,065). Na pochwały zasługuje także drugi z młodzieżowców - Mateusz Świdnicki (26. - 1,68 pkt/bieg). Reszta to katastrofa. Największym rozczarowaniem jest drugi z zagranicznych liderów - Fredrik Lindgren, który ma średnią gorszą od obu juniorów (1,655)! Zakontraktowani w listopadzie: Bartosz Smektała (1,558), Kacper Woryna (1,511) i Jonas Jeppesen (1,268) w komplecie plasują się zaś dopiero w czwartej dziesiątce najskuteczniejszych zawodników elity! Pora na młodzież? Fani Włókniarza zarzucają trenerowi Świderskiemu przede wszystkim słabe wykorzystanie Miśkowiaka. W większości tegorocznych meczów nie pojechał w maksymalnej możliwej liczbie biegów, niektórzy chcieliby też jego przesunięcia na pozycję rezerwowego i wpuszczenia do składu trzeciego juniora - Bartłomieja Kowalskiego. - Samo przesunięcie Miśkowiaka na rezerwę w żaden sposób możliwości taktycznych nie zwiększy. Jakby miał nie jechać w biegu juniorskim i od początku zastępować, któregoś z seniorów, to miałoby to sens. Jeśli jednak miałby wystąpić w wyścigu młodzieżowym, to przesunięcie go pod nr 8/16 będzie czystą kosmetyką. Numery juniorskie i rezerwa dają dokładnie takie same możliwości taktyczne - ocenił Frątczak. - Jedyną rzecz, którą mógłby zrobić trener Świderski to dołożenie 1-2 biegów Mateuszowi Świdnickiemu. Chłopak jedzie w tym sezonie rewelacyjnie i przy aktualnej dyspozycji i formie Jonasa Jeppesena powinien go częściej zastępować. Nie mam nic do Duńczyka. Imponuje mi jako człowiek, podoba mi się jak podchodzi do żużla, szanuję go za to jak w pewnym momencie łączył sport z pracą, bardzo mi się odpowiada to jak pracuje na motocyklu, ale PGE Ekstraliga to nie jest miejsce na sentymenty - wyjaśnił Frątczak, który proponuje też częstochowianom jeszcze odważniejszy wariant. - W obecnej sytuacji Włókniarza, gdy nie mają za wiele do stracenia, zastanowiłbym się jeszcze nad koncepcją pojechania od początku na trzech juniorów. Zarówno Miśkowiak i Świdnicki, jak i Kowalski wydają się być obecnie w lepszej formie niż nominalny zawodnik na pozycji U-24. Sytuacja z trzema silnymi młodzieżowcami jest trudna i może trochę negatywnie oddziaływać na całą drużynę. Kowalski nie jeździ, chociaż w każdym innym zespole PGE Ekstraligi miejsce w formacji juniorskiej miałby pewne. Z drugiej strony był świadomy tego na co się pisze. Gdy podpisywał kontrakt nikt mu przecież broni do skroni nie przykładał - zakończył ekspert. Arkadiusz Adamczyk