Rywalizacja między Włókniarzem, a Apatorem przez lata urosła do miana "świętej wojny". W 2003 roku np., pokonując torunian przy nadkomplecie publiczności, częstochowianie zdobyli swój ostatni tytuł drużynowych mistrzów Polski. 10 lat później zaś obie drużyny stoczyły dramatyczny bój w półfinałach, który mógłby się stać scenariuszem do dobrego filmu (kontuzja Emila Sajfutdinowa w pierwszym meczu, czerwona kartka dla Rafała Szombierskiego na samym początku rewanżowego spotkania, defekt Rune Holty w ostatnim biegu dwumeczu). Szybki nokaut Tym razem ciężar gatunkowy spotkania był o wiele mniejszy. Gospodarze dawno już stracili szansę na awans do play-off, a torunianom tylko kataklizm mógłby jeszcze przeszkodzić w realizacji przedsezonowego celu, czyli utrzymania w PGE Ekstralidze. Bez doskonale znającego tor przy ul. Olsztyńskiej Pawła Przedpełskiego (leczy złamanie kości przedramienia) Apator jeszcze przed pierwszym biegiem skazany był na porażkę. - Powalczymy, ale będzie bardzo trudno - szczerze przyznał przed kamerami Eleven Sports trener gości, Tomasz Bajerski. Chyba jednak nawet on nie spodziewał się, że już w pierwszej serii jego zespół zostanie znokautowany. Z czterech pierwszych biegów, aż trzy zakończyły się podwójnymi zwycięstwami gospodarzy! Słabszym punktem miejscowych był tylko wracający na tor po poważnej kraksie na torze we Wrocławiu (wstrząśnienie mózgu) Jonas Jeppesen. Niebo nie pomogło Przy wyniku 6:18 po pierwszej serii przyjezdni mogli już tylko błagalnie patrzeć w niebo z nadzieją, że deszcz uratuje ich przed pogromem. Przez kilka minut popadało mocno, ale nie zepsuło to częstochowskiej nawierzchni i gospodarze mogli kontynuować swój koncert. Goście długo nie potrafili drużynowo wygrać ani jednego biegu (udało im się tylko raz, dopiero w 13. wyścigu). W ich składzie sromotnie zawiódł zwłaszcza lider - Jack Holder, a z podniesioną głową do Grodu Kopernika mógł wracać tylko Robert Lambert. Walczył też jak zwykle Adrian Miedziński, ale w jego jeździe jak zwykle było sporo chaosu. Kopniakiem w śmietnik On też był bohaterem najbardziej kontrowersyjnej sytuacji dnia. W czwartym wyścigu walczył z Mateuszem Świdnickim. Po starcie lepszy był młodzieżowiec Włókniarza, ale torunianin go wyprzedził. Nie spodziewał się chyba jednak, że żużlowiec gospodarzy da radę skontrować. W efekcie doszło to kontaktu między nimi na linii start-meta (Świdnicki zahaczył rywala łokciem), po którym Miedziński odbił się motocyklem od bandy i upadł na tor. Sędzia Michał Sasień uznał jednak, iż to on był winny przerwania biegu, bo poszerzał tor jazdy na wyjściu z drugiego łuku. Torunianin nie zgadzał się z tą interpretacją. Twierdził, że to junior gospodarzy go zahaczył. Gdy w parku maszyn dowiedział się o wykluczeniu, to efektownym kopniakiem poskładał kosz na śmieci.- Widać kto poszerzał tor jazdy. Ja prawie tylnym kołem dotknąłem bandy, więc nie wiem gdzie miałbym niby jechać - przedstawiał swoje rację w telewizyjnym wywiadzie Mateusz Świdnicki. Woryna lepszy niż Drabik? W ekipie gospodarzy kapitalnie pojechał przede wszystkim Kacper Woryna, który zdobył płatny komplet punktów. Tym występem rybniczanin, którego wielu już skreślało ze składu Włókniarza na sezon 2022, pokazał działaczom, że wcale nie muszą rywalizować z eWinner Apatorem Toruń o kontrakt Maksyma Drabika, bo mają w składzie chłopaka, który już nauczył się jeździć na owalu przy ul. Olsztyńskiej. Dylemat prezes Michał Świącik będzie miał też pewnie z Fredrikiem Lindgrenem. Szwed zawodził przez większość sezonu i część fanów też chętnie skreśliłaby go ze składu Lwów na przyszły rok, ale w spotkaniu z Apatorem pokazał, że brązowego medalu cyklu Grand Prix 2020 nikt mu nie dał za darmo. Był bliski kompletu punktów. Stracił na niego szansę dopiero w wyścigu nominowanym. ELTROX WŁÓKNIARZ CZĘSTOCHOWA 58 EWINNER APATOR TORUŃ 32 Eltrox Włókniarz Częstochowa 9. Kacper Woryna 13+2 (2*,3,2*,3,3) 10. Bartosz Smektała 7 (3,1,3,0,0) 11. Fredrik Lindgren 13 (3,3,3,3,1) 12. Jonas Jeppesen 0 (0,0,-,-) 13. Leon Madsen 14 (3,3,3,2,3) 14. Mateusz Świdnicki 6+1 (3,2*,0,1) 15. Jakub Miśkowiak 5+1 (2*,1,1,1) eWinner Apator Toruń 1. Jack Holder 7 (1,0,1,2,1,2) 2. Chris Holder 7+1 (2,2,1*,0,2,0) 3. Paweł Przedpełski ZZ 4. Adrian Miedziński 5+1 (0,w,2,2,0,1*) 5. Kamil Marciniec ns 6. Krzysztof Lewandowski 2 (1,1,0) 7. Karol Żupiński 0 (0,0,0) 8. Robert Lambert 11+2 (1*,1*,2,2,3,2) Bieg po biegu: 1. (64,53) Lindgren, Woryna, J. Holder, Miedziński - 5:1 2. (65,06) Świdnicki, Miśkowiak, Lewandowski, Żupiński - 5:1 (10:2) 3. (63,81) Madsen, C. Holder, Lambert, Jeppesen - 3:3 (13:5) 4. (65,47) Smektała, Świdnicki, Lewandowski, Miedziński (w) - 5:1 (18:6) 5. (64,78) Lindgren, Miedziński, Lambert, Jeppesen - 3:3 (21:9) 6. (64,09) Madsen, C. Holder, Miśkowiak, J. Holder - 4:2 (25:11) 7. (64,19) Woryna, Lambert, Smektała, Żupiński - 4:2 (29:13) 8. (64,56) Madsen, Miedziński, C. Holder, Świdnicki - 3:3 (32:16) 9. (65,31) Smektała, Woryna, J. Holder, C. Holder - 5:1 (37:17) 10. (65,16) Lindgren, Lambert, Miśkowiak, Lewandowski - 4:2 (41:19) 11. (65,12) Woryna, J. Holder, Świdnicki, Miedziński - 4:2 (45:21) 12. (65,40) Lindgren, C. Holder, Miśkowiak, Żupiński - 4:2 (49:23) 13. (64,28) Lambert, Madsen, J. Holder, Smektała - 2:4 (51:27) 14. (65,19) Woryna, Lambert, Miedziński, Smektała - 3:3 (54:30) 15. (65,00) Madsen, J. Holder, Lindgren, C. Holder - 4:2 (58:32)