Kamil Hynek, Interia: Ochłonął już pan po niedzielnej porażce Orła w Tarnowie (36:54)? Witold Skrzydlewski, były prezes, sponsor Orła Łódź: Wcale się tym meczem nie ekscytowałem. Jechaliśmy już o pietruszkę więc dla nas to była wycieczka. Tylko, że panu czasami ciężko się pogodzić ze stylem w jakim zespół przegrywa. Unia miała do tej pory bilans 0-12 i mogła zakończyć sezon bez zwycięstwa. Złą passę przerwała na Orle. - Jak dostajesz na dzień dobry cztery razy po 1-5 i zaczynasz zawody od 4:20, to chyba nie ma z czego się cieszyć, prawda? Współczuję kibicom, bo pojechali za drużyną kilkaset kilometrów i zobaczyli takiego zakalca, po którym zawodnicy powinni spalić się ze wstydu. Ja nie jeżdżę w tym roku za drużyną, nie oglądam zawodów nawet w telewizji. Wolę oszczędzić sobie nerwów. Nigdy też nie szukałem szczęścia w grach liczbowych, ale chyba muszę zacząć puszczać kupony, bo byłem w stanie założyć się z każdym, że my ten mecz w Tarnowie przerżniemy. Cel jaki postawił pan przed drużyną i trenerem Adamem Skórnickim został zrealizowany. Orzeł miał się utrzymać w eWinner 1. Lidze i to bez zbędnego stresu się udało spełnić. Na zakończenie rozgrywek zmierzycie na swoim torze z Aforti Startem Gniezno. Zwycięzca zajmie szóste miejsce w tabeli. Można jednak pokusić się już o pierwsze podsumowania. Jaką ocenę w skali szkolnej wystawiłby pan drużynie za sezon 2021? - Chodziłem do szkoły, kiedy dwója była beznadziejną notą. Ale naszym zawodnikom dałbym -3. Surowy z pana nauczyciel. - W mojej opinii istniała realna szansa na awans do play-off, ale drużyna z mała pomocą panów za pulpitem sędziowskim wypisała się z nich na własne życzenie. Nie można jednak zwalać całej winy na złe sędziowanie, to byłoby zbyt duże uproszczenie. Ale trudno mi pojąć sytuację, w której remisujemy w Gdańsku i Ostrowie, a potem w kiepskim stylu przegrywamy u siebie w domu. O przyszłym sezonie kiedy pan zacznie myśleć? - Skłamałbym gdybym powiedział, że już nie zastanawiamy się nad kształtem drużyny, która wystartuje w nowym sezonie. Ile roszad Orzeł potrzebuje? - Zapraszam na czwartkową konferencję prasową. Opowiemy na niej m.in. jaką wizję ma klub na kolejny rok i o co będziemy walczyć. Wtedy na pewno domyśli się pan, czy Orła czeka gruntowna przebudowa, a może wręcz przeciwnie. Pan jest pamiętliwym człowiekiem? - Jedni szturmowali Westerplatte, drudzy go bronili na śmierć i życie, a po wojnie pili razem kawę. Domyślam się do czego pan zmierza. W niektórych momentach trzeba być konsekwentnym i nie można wykonać kroku wstecz. Jest też takie ładne zdanie: nigdy nie mów nigdy. Najpierw trzeba jednak rozliczyć się z przeszłością. Świetnie mnie pan rozczytał. W następnym pytaniu miałem zaczepić, czy podobała się panu jazda przeciwko Orłowi Rohana Tungate’a. Wszyscy doskonale wiemy w jakich stosunkach rozstawaliście się przed sezonem 2021. Teraz Unia Tarnów spada do 2. LŻ i Australijczyk będzie poszukiwał klubu. Dla mnie naturalnym ruchem byłby powrót syna marnotrawnego do Łodzi. - Specjalnie dostał od byłych kolegów fory, żeby wykręcił sobie tę dwucyfrówkę i poprawił humor. Sezonu nie odjechał wybitnego więc nie chcieliśmy chłopaka jeszcze mocniej dołować. Jak dobrze skończy, to szybciej znajdzie sobie porządnego pracodawcę. A jeśli Tungate zapukałby do pana gabinetu ze swoim doradcą - Marcinem Gortatem, to wyrzuciłby go pan za drzwi? Wasze relacje są od jakiegoś czasu raczej chłodne. - W życiu nikogo tak nie potraktowałem i nie potraktuję. Jestem tak nauczony, że każdego trzeba wysłuchać. Nie wygłoszę również tezy, że czekam na kogoś z rozłożonym czerwonym dywanem. Czyli mogą wejść do pana razem? - Pan Gortat nie jest żużlowcem. Osobiście nie interesuję się koszykówką i nie wiem po ile zawodnicy grają, dlatego nie zajmuję stanowiska w tym na czym się nie znam. I to nie ja dałem upust emocjom robiąc wrzutkę do mediów, że ktoś koło mnie już nigdy nie usiądzie. Nazywam się Skrzydlewski, moja rodzina mieszka w Łodzi od 1812 roku, gdy o panu Gortacie jeszcze się pchły nie roniły. To jest taka zasadnicza różnica. Ale jak już będzie siadał, krzesła mu nie zabiorę. Niech się nie martwi na zapas.