Próbkę umiejętności dał Patryk Wojdyło już w sparingu Cellfast Wiilków Krosno z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Omal nie wygrał z Leonem Madsenem, a Fredrika Lindgrena pokonał bez większych trudności. Ktoś mógłby powiedzieć, że przypadek, że Lindgren słaby. Jednak na inaugurację ligi w Rybniku, gdzie Cellfast Wilki przegrały aż 27:63, Wojdyło był jedynym jasnym punktem drużyny z Krosna. Szarpał, walczył. Zabrakło mu trochę szczęścia i lepszego dopasowania sprzętu. Ostatnio Wilki, w ramach przygotowań do kolejnego meczu, zorganizowały krótkie zgrupowanie na własnym obiekcie. Trzy dni treningów pokazały, że Wojdyło może być liderem tej drużyny. Zwyczajnie lał wszystkich. - Był wyróżniającym się zawodnikiem - mówi ostrożnie Michał Finfa, menedżer Cellfast Wilków. Sprawa z Wojdyłą jest o tyle dziwne, że jeszcze rok temu był juniorem. Co prawda najlepszym w 2. Lidze Żużlowej, ale niemal u każdego zawodnika przejście na wiek seniora wiąże się z problemami. Zwykle średnia ostro pikuje w dół. Wojdyło po jednym meczu też ma średnią gorszą od ubiegłorocznej, ale jak dalej będzie jeździł bez kompleksów i szarpał tak, jak w sparingu w Częstochowie i pierwszym meczu w Rybniku, to Wilki mogą być o niego spokojne. W obecnej sytuacji Wilki potrzebują każdej iskierki nadziei, czegoś ekstra. Wojdyło, który wozi seniorów w meczach i na treningach, to może być ta wartość dodana. Zresztą już w Sparcie widać było, że drzemie w nim potencjał. Zawsze jeździł ambitnie. Brakowało mu jedynie takiej torowej ogłady i pewności siebie. To pierwsze przychodzi z wiekiem, a pokazanie pleców Madsenowi i Lindgrenowi na pewno dodało mu skrzydeł. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź