Michał Konarski, INTERIA: Wokół twojej osoby w ostatnim czasie zrobił się wielki szum. Odnoszę jednak wrażenie, że w całej tej sytuacji to ty zachowujesz największy spokój. Wiktor Przyjemski: Tak, staram się podchodzić do tego zupełnie na spokojnie. Nawet się w teamie śmiejemy czasem z tych wszystkich dyskusji o PGE Ekstralidze. Nie chcę na sobie wywierać żadnej presji, bo to w niczym nie pomaga. Wszystko biorę na luz. Tak czy inaczej, nie da się uciec od stwierdzenia, że jako 16-latek wziąłeś ligę "z buta". Każdy powinien w siebie wierzyć, ale spodziewałeś się, że kilka tygodni po debiucie będziesz woził dwucyfrówki? - Przyznam, że mnie też trochę zaskakują aż tak dobre rezultaty. Trochę jestem również do podobnych wyników przyzwyczajony, bo miałem ich sporo jeszcze na czasów jazdy na minitorze. Przechodząc na dorosły speedway wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale jak widać udało się płynnie to zrobić i nieźle się zaprezentować. Dużo kontrowersji budzi przepis o tym, że dopiero po ukończeniu 16. roku życia zawodnik może pojechać w lidze. Ty na przykład już rok temu pokazywałeś, że jesteś gotowy do rywalizacji. Gdyby ktoś wówczas zezwolił ci na jazdę w lidze, pojechałbyś? Czy może potrzebowałeś czasu, by okrzepnąć? - Zeszły rok to może jeszcze było trochę za wcześnie. Wydaje mi się jednak, że nic by się nie stało, gdyby wspomniany przepis zmieniono i o tym, czy ktoś może wystartować w lidze, decydowałby rocznik, a nie dokładna data urodzenia. Trochę dziwne jest to, że trzeba czekać na urodziny. Ja jednak przepisów nie ustalam. Tak jak powiedziałem, poprzedni sezon to jeszcze nieco za wcześnie dla mnie, ale ten rok od początku można było mnie puścić, bo byłem gotowy. Często mówi się, że weryfikacja młodego zawodnika przychodzi w momencie, w którym musi on zmierzyć się z pierwszym poważnym upadkiem. Tobie już się taki przydarzył, podczas Srebrnego Kasku w Bydgoszczy. Widać jednak, że szybko o nim zapomniałeś. - Może jedynie mała blokada była tylko na pierwszych treningach tuż po samym zajściu. Chociaż ból kręgosłupa czasem odczuwam do teraz. Głowa pracuje normalnie, a o tym co się wówczas stało, w ogóle na torze nie myślę. Jeździsz już w turniejach zaplecza kadry juniorów. To duża sprawa, być w obrębie zainteresowania trenera reprezentacji w tak młodym wieku. - Zdecydowanie. Już w zeszłym roku w podobnych zawodach startowałem, więc nie jest mi to obce. Dobrze jest tam pojechać. Są to dwa dni, można poznać kolegów z toru oraz nowe obiekty, a to dla młodzieżowca niezwykle istotne. Można porozmawiać z trenerem, dostać od niego wskazówki. Przede wszystkim jednak wystartować w zawodach, a zawody to najlepszy możliwy trening. Przejdźmy teraz do ligowej sytuacji twojej drużyny. W dużej mierze dzięki twojej postawie, Abramczyk Polonia ma obecnie świetną passę. Przed wami jednak prawdopodobnie najważniejszy mecz w sezonie. Pewnie nikt o tym głośno nie mówi, ale wiecie, że z Cellfast Wilkami trzeba zdobyć punkt bonusowy? - Tak, w klubie wszyscy bardzo dobrze o tym wiemy. Tu potrzebujemy trzech punktów i naprawdę do tej fazy play-off nie brakuje nam wiele. Zostawimy serce na torze, żeby wygrać wymaganą ilością punktów. Choć jeździsz w eWinner 1. Lidze, non stop w kontekście twojej osoby padają nazwy klubów ekstraligowych. Nie denerwuje cię to trochę już? - Staram się w ogóle nie zwracać na to uwagi. Skupiam się na tym, co tu i teraz. Najważniejszy jest luz. Jak na 16-latka imponujesz pewnością w prowadzeniu motocykla. Masz kogoś, na kim się w tej kwestii wzorujesz? - Raczej nie ma jednego takiego zawodnika. Próbuję od każdego bardziej doświadczonego kolegi nauczyć się czegoś nowego, co jest dobre. W wielu przypadkach to się sprawdza, więc staram się to robić jak najczęściej. A w Bydgoszczy kimś takim jest Grzegorz Zengota? To z nim często widać cię na zdjęciach. - Grzesiu sporo mi pomógł w temacie nauki startów i teraz wychodzi mi to o wiele lepiej. Sporo jednak jeszcze do poprawy. Dziękuję przy okazji naszemu kapitanowi za to, że udziela mi pomocy. Podglądam zresztą wszystkich, od których mogę się czegoś nauczyć. To na koniec wskaż swój największy atut oraz rzecz, nad którą najbardziej musisz pracować. - Najlepsze mam chyba właśnie starty. Daleko jeszcze do ideału, ale na tle tych starszych, ligowych rywali, prezentuję się całkiem dobrze. Do poprawy sylwetka na łuku i umiejętność dopasowania się do toru. Ale ja dopiero żużel poznaję, więc sporo przede mną.