Jest kilku zawodników z rocznika 2005, którzy przed tym sezonem byli typowani do miana rewelacji rozgrywek. Jako pierwszy zadebiutował urodzony w styczniu Krzysztof Lewandowski i już w barwach eWinner Apatora Toruń zdążył pokazać swój wielki potencjał, przywożąc mnóstwo ważnych punktów. Jest już etatowym juniorem swojej drużyny, a do tego dobrze prezentuje się także w rozgrywkach młodzieżowych. Następni w kolejce do weryfikacji są Wiktor Przyjemski i Damian Ratajczak, talenty urodzone w maju. W Bydgoszczy i Lesznie bardzo na nich czekają, bo w tych ośrodkach są ogromne problemy z obsadzeniem pozycji młodzieżowych zawodnikami przywożącymi jakieś punkty. Abramczyk Polonia ma w zasadzie tylko Nikodema Bartocha, który w dodatku jeździ fatalnie. Mateusz Błażykowski non stop się przewraca i z nieoficjalnych informacji wynika, że nie chce już więcej jeździć na żużlu. Hubert Gąsior póki co ma problem nawet z samotnym przejechaniem czterech okrążeń. Jest jeszcze Wiktoria Garbowska, ale przebywa obecnie poza Bydgoszczą i nie jest dostępna, a do tego nie odpowiednich dokumentów, by jechać w lidze. W Lesznie zaś mają dopiero uczącą się poważnego żużla parę Krzysztof Sadurski-Kacper Pludra i bardzo przyda im się ktoś, kto chociaż w minimalnym stopniu zastąpi Dominika Kuberę. Tym kimś ma być Damian Ratajczak, na którego debiut czeka całe Leszno i młody chłopak na pewno o tym wie. Już odczuwa presję? Ratajczak rok temu jako 15-latek świetnie prezentował się w zawodach młodzieżowych, imponując przede wszystkim niesamowitą sylwetką na motocyklu. Miał w sobie luz, tak trudny do zdobycia w początkowej fazie kariery. Mówiono, że w maju 2021 Leszno będzie miało z niego wielką pociechę. Gdy jednak spojrzymy na Ratajczaka w tym roku, jest już nieco gorzej. Jeździ dość sztywno, w Brązowym Kasku nie wypadł najlepiej. Być może odczuwa presję, która w wieku niespełna 16 lat w ogóle nie powinna być tworzona. Niezbyt dobrze radzi sobie też Paweł Trześniewski, nadzieja z Rybnika, o której bardzo pochlebnie wypowiadał się już nawet Marek Cieślak. Wydaje się, że budowanie niepotrzebnej atmosfery wielkiego święta wokół debiutu tych chłopaków może tylko im zaszkodzić. Oczywistym jest to, że jeśli ktoś wchodzi do najlepszej ligi świata i jest postrzegany jako osoba o wielkich umiejętnościach, to nie można wobec tego przejść obojętnie. Uzależnianie jakiegokolwiek wyniku sportowego od postawy do niedawna jeszcze uczniów podstawówki jest jednak co najmniej sporą przesadą. Przyjemski, Ratajczak i Trześniewski wiedzą, że sporo się od nich oczekuje. Co będzie, jeśli początkowo szału nie zrobią? Zapewne wyleje się na nich fala krytyki, a tego potrzebują najmniej. Wielu było już takich, którzy mieli zawojować świat. Kilka lat temu cały Rzeszów czekał na debiut Artura Cyły, okrzykniętego talentem stulecia. Jak się jego kariera potoczyła, wszyscy wiemy. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź