Takiej kasy, jaką otrzymał Robert Lambert za podpis, nie dostał żaden inny nowy zawodnik. Mamy tutaj na myśli Pawła Przedpełskiego, Karola Żupińskiego i Pawła Łagutę. Pierwszy zarobi według naszych informacji 800, drugi 500, a trzeci 300 tysięcy, ale łącznie, czyli z podpisem i premią za punkty. Na Lamberta nie pożałowano grosza, bo zawodnik jeżdżący na pozycji U-24 będzie w przyszłym sezonie kluczowy. Może zrobić różnicę, jego punkty mogą ważyć podwójnie. Inna sprawa, że gdyby Apator miał gest, to do klubu mogli trafić w pierwszej połowie listopada bardzo ciekawi zawodnicy. Jacy? Artiom Łaguta, Szymon Woźniak, Janusz Kołodziej, Przemysław Pawlicki czy Mateusz Cierniak. Łaguta miał chcieć za podpis 800, a Woźniak i Pawlicki po 500 tysięcy złotych. Dwaj ostatni zostali ostatecznie w swoich klubach (Woźniak dostał zresztą wspomniane 500 tysięcy w Stali), a Łaguta trafił do Sparty, gdzie miał otrzymać 600 tysięcy za podpis plus bonusy za wyniki. Najpewniej, po ich wejściu w życie, będzie miał to, co chciał w Toruniu. Wyjaśnijmy, że o kasie nie było mowy tylko w przypadku Kołodzieja, który ostatecznie zdecydował się na pozostanie w Fogo Unii Leszno i odpuścił rozmowy o kasie. W sumie to najdłużej ważyła się sprawa losów Cierniaka. Te rozmowy biegły równolegle z tymi dotyczącymi Żupińskiego. Cierniak nie był jakoś strasznie drogi. W Motorze Lublin, gdzie podpisał, ma dostać 300 tysięcy za podpis i 4 tysiące za punkt. Wyjdzie jakieś 600, góra 650 tysięcy za rok jazdy, bo należy ostrożnie zakładać, że Cierniak więcej niż 100 punktów nie zdobędzie. W Apatorze też rozmawiano z nim o pieniądzach podobnych jak w Motorze. Nie było jednak zdecydowania, a Żupiński chciał, więc dłużej nie czekano.