To zaskakuje, bo byłem przekonany, że z kompletem publiczności może być problem. W końcu Grand Prix Warszawa przyjmie już po raz czwarty, czyli trudno teraz mówić o efekcie nowości, efekcie WOW, które mają ogromny wpływ na frekwencję. Pierwsze trzy rundy na Stadionie Narodowym oglądały tłumy kibiców także ze względu na tak zwaną turystykę stadionową. Przeciętny kibic żużlowy wcześniej nie miał okazji, ani powodów, żeby odwiedzić nasz największy stadion, a żużel mu taki powód dał. Przy czwartej imprezie nie można już raczej mówić o około sportowych przyczynach zapełniania stadionu, kibice dzisiaj są raczej powodowani wyłącznie miłością do żużla i atmosfery, jaką narodowy gwarantuje. Fakt, że czwarte z rzędu Grand Prix w Warszawie znowu tak szybko się sprzedaje daje nadzieję na to, że speedway w stolicy wejdzie kibicom w krew i szczelne wypełnianie tego stadionu będzie tak oczywiste jak deszcz w lany, żużlowy poniedziałek. Oczywiście na zadowalająca sprzedaż wejściówek wpływają też naprawdę atrakcyjne ceny biletów i to, że Grand Prix Polski otworzy walkę o Indywidualne Mistrzostwo Świata 2018. Wreszcie, bo naprawdę ciężko się patrzyło jak batalia o złoto rozpoczynała się na smutnym stadionie w Krsko, gdzie mijanki ogląda się tylko w kolejce po piwo. P.S: A propos efektu nowości i turystyki stadionowej, to mam przeczucie, ze właśnie te względy wypełnią Stadion Śląski podczas ostatniej rundy SEC w 2018 roku. Michał Korościel