Kariera Wadima Tarasienki stopniowo rozwija się z roku na rok. Jeszcze nie tak dawno Rosjanin był co najwyżej solidnym ligowcem. Prawdziwy przełom nastąpił jednak w zeszłorocznych rozgrywkach eWinner 1. Ligi. 26-latek od pierwszego do ostatniego spotkania jeździł jak z nut, co zaowocowało fantastyczną średnią 2,146. Polscy kibice niemal co tydzień przecierali oczy ze zdziwienia. Jego Lokomotiv co prawda musiał pożegnać się z zapleczem PGE Ekstraligi, ale zawodnik na brak ofert pierwszoligowych klubów nie mógł narzekać. Jego wybór padł na Abramczyk Polonię Bydgoszcz. W specjalnie zorganizowanej transmisji wideo przez Stowarzyszenie Pomagamy Polonii Tarasienko zdradził sekret swojej metamorfozy. - Zmieniłem chociażby trenera personalnego. Nazywa się on Adam Burdanowski. Pracuję z nim także w tym roku. Wykonujemy razem naprawdę kawał dobrej roboty. Bardzo mu ufam i to głównie on zajmuje się mną w okresie przygotowawczym. Jeśli chodzi o motocykle, to wprowadziliśmy pewne korekty, żeby po prostu lepiej mi się jeździło. Duże podziękowania należą się tutaj przede wszystkim Witoldowi Gromowskiemu oraz Ryszardowi Kowalskiemu za dobry wybór silników, które pchały mnie do przodu i czułem w nich moc - oznajmił. Rosjanina w listopadzie kusiło wielu prezesów. Sam zainteresowany zdecydował się na jazdę z "Gryfem" na plastronie. Ogromna w tym zasługa bydgoskiego obiektu. Co ciekawe, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. - Pamiętam swoje początki, kiedy przyjechałem tu po raz pierwszy z Lokomotivem coś koło 2011 roku. Wówczas kompletnie nie mogłem się odnaleźć na tym torze. Jednak z czasem coraz bardziej zaczęło mi tutaj pasować. Myślę, że znaczącą kwestię odegrały w tym treningi, ponieważ zacząłem bardziej czuć swój motocykl i od razu lepiej odnajdywałem się na wszystkich torach. Najbardziej podoba mi się fakt, że na tym obiekcie trzeba budować prędkość, żeby wyprzedzić. Wadim Tarasienko ma świadomość, że nie jest zawodnikiem idealnym i nie może stać w miejscu, jeśli chce wznieść się na jeszcze wyższy poziom. - Muszę popracować nad tym, żeby w trakcie zawodów po wygranym biegu zbyt bardzo się nie rozluźniać, tylko nakręcać się już na kolejny wyścig. To samo tyczy się porażek. Chcę nauczyć się szybciej wyrzucać to wszystko z mojej głowy, by w kolejnym starciu zacząć wszystko od zera. Najgorsze jest to, że siedzi to w głowie i trzeba nad tym naprawdę ciężko pracować - zakończył. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a>