Unię Tarnów utrata kogoś takiego jak Mateusz Cierniak mogła zaboleć. Raz, że był liderem formacji juniorskiej. Dwa, że z tytułu szkolenia zawodnika do klubowej kasy nie wpłynęła żadna znacząca gotówka (zaledwie 10 tysięcy złotych). Jednak tarnowianie są w o tyle dobrej sytuacji, że w drużynie pozostało solidne zaplecze młodzieżowców, które może być mocno stroną zespołu Tomasza Proszowskiego. Podczas gdy w innych klubach jest spora posucha na pozycjach juniorów, Unia może pochwalić się kilkoma ciekawymi nazwiskami. Przede wszystkim Przemysław Konieczny daje największe nadzieje, bo już w sezonie 2020 miewał lepsze mecze nawet od Cierniaka. Do tego jest Dawid Rempała, który wreszcie będzie mógł rozwinąć skrzydła. A zaraz za jego plecami zdolny Piotr Świercz (rocznik 2004), Mateusz Gzyl (rocznik 2002) oraz Patryk Zieliński z Akademii Janusza Kołodzieja, który do tej pory startował w rozgrywkach ligowych w zespołach z Krosna i Rzeszowa. Oczywiście nie są to jakieś wielkie nazwiska, ale w Tarnowie, w odróżnieniu do innych klubów, nie muszą myśleć o transferach z zewnątrz, czy wypożyczeniach. Inna sprawa, że mogło być jeszcze lepiej, gdyby klub nie toczył wojenki z Januszem Kołodziejem. Z Akademii zawodnika Fogo Unii na tory żużlowe wypłynął m.in. Bartłomiej Kowalski. To młodzieżowiec o uznanej renomie, który w przyszłym sezonie ma walczyć o skład we Włókniarzu Częstochowa. Ktoś taki byłby najlepszym wypełnieniem luki po Mateuszu Cierniaku. Jednak teraz na taki transfer nie ma już żadnych szans, a zdolny zawodnik musi tułać się po Polsce. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!