Jazda motocyklem po zamarzniętych akwenach to popularna wśród żużlowców forma treningu (czy może bardziej rozrywki). W odpowiednich warunkach nie jest ona niczym niewłaściwym, to właśnie w ten sposób szlifują swoją formę najwięksi rosyjscy zawodnicy ice-speedwaya. W ich ojczyźnie próżno szukać bowiem krytych obiektów dostosowanych do tej odmiany wyścigów (Polacy zorganizowali ostatnio mistrzostwa Europy na sztucznym lodowisku w Tomaszowie), a zimy są bardzo srogie. Wyścigi na jeziorach były popularne również nad Wisłą w czasach, gdy mróz regularnie skuwał tutejsze zbiorniki wodne grubym lodem. Motocykle jeździły wówczas w Gnieźnie czy na poznańskiej Malcie. Z czasem zwyczaj ten powoli zanikał, gdyż temperatury nie były aż tak niskie. Dopiero tegoroczna zima pozwoliła żużlowcom na odkurzenie zimowego sprzętu. Przez minione 2 tygodnie z takiej okazji skorzystała naprawdę spora ich część. Wszystko co dobre, szybko się kończy. Ostatnie dni stoją w naszym kraju pod znakiem roztopów, gdyż temperatura regularnie przekracza barierę zera stopni. W mediach gorąco apeluje się o omijanie "zamarzniętych" jedynie na pozór akwenów szerokim łukiem. Szczególnie gorąco przestrzega się zapalonych wędkarzy oraz łyżwiarzy. Większość z nich rozumie powagę sytuacji i rzadko słyszy się o groźnych wypadkach na lodzie. Niestety, dobrego przykładu swoim kibicom nie dał Maciej Janowski, który w niedzielę postanowił wybrać się swoim motocyklem na jezioro. Nie ujechał na nim zbyt daleko - w mediach społecznościowych kapitana Betard Sparty Wrocław opublikowano zdjęcie na którym żużlowiec wyławia maszynę z wody. Tafla najzwyczajniej w świecie załamała się pod jego ciężarem. Ogólnie przyjęte w ice-speedwayu normy pozwalają wyjechać motocyklem na lód tylko wtedy, gdy jego grubość przekracza 20 centymetrów. Nie potrzeba fachowych badań, by zauważyć, że czwarty zawodnik świata wytyczne zignorował. Co więcej, Janowski najwyraźniej nie zdaje sobie sprawy z naganności swojego zachowania. Zdjęcia z zajścia okrasił żartobliwym: "Idzie wiosna" i kilkoma emotikonami. 4-krotnemu mistrzowi świata, Gregowi Hancockowi napisał zaś: "Kolego, takie coś nigdy nie zdarzyło się w Californii. Chcesz spróbować?". Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź