W 2019 roku uczestnicy Złotego Kasku w Pile zaprotestowali przed zawodami, bowiem odkryli, że z bandy na prostej wystają gwoździe. Stanowiło to oczywiste zagrożenie, choć zawodnicy zostali skrytykowani. W mieście tego dnia panowała idealna pogoda i wielu kibiców wyszło ze stadionu wściekłych. W Polsce takie przygotowanie obiektu do rzecz nie do pomyślenia, ale w innych krajach już całkiem normalna. Słabsi zawodnicy z Czech czy Słowenii mówią o gwoździach wystających z bandy w Żarnowicy i Gyuli i uśmiechają się pod nosem. - W trakcie jazdy się o tym nie myśli, a ryzyko jest małe - słyszymy. Istotną rzeczą jest tutaj zapewne również klasa uczestników danych zawodów. Innych warunków oczekuje 18-letni Węgier, a innych mistrz świata. We wspomnianej Żarnowicy problemem jest również nawierzchnia. Podczas rozgrywanego ostatnio turnieju GP Challenge zawodnicy dosłownie walczyli z torem w każdym biegu. Chris Holder wskutek kolein stracił szansę na awans do przyszłorocznego cyklu. Wiele biegów miało przypadkowe rezultaty tylko dlatego, że ktoś nagle spadł z pierwszej pozycji na czwartą. W pewnym momencie na drugim łuku zrobiła się taka dziura, że wszyscy trzymali się około 2 m od krawężnika, byle tylko tamtędy nie przejeżdżać. Gdyby takie zawody odbywały się w Polsce, zapewne momentalnie by je przerwano. Na torze pojawiłby się ciężki sprzęt, który tak długo równałby nawierzchnię, aż ta nadawałaby się do bezpiecznej jazdy. W Żarnowicy bezpiecznie nie było. Trawa na torze, choć to nie grass track Rzućmy okiem na zdjęcia z meczów ligi duńskiej, rozegranych w zeszłym tygodniu. Widzimy walkę zawodników na ciasnym, wąskim, technicznym torze, z którego wyrasta... trawa. Pod bandą mamy około 30-centymetrowy pas zieleni. Niektóre rośliny są na tyle wysokie, że sięgają do połowy wysokości płotu. Nie stanowi to zagrożenia dla uczestników rywalizacji, ale wygląda - delikatnie rzecz ujmując - mało poważnie. W Skandynawii mają inne podejście do żużla, tam jest to jeden wielki piknik, ale tak czy inaczej porównując to do znanych nam warunków, jest to dość szokujący obrazek.Należy się zastanowić, której z tych skrajności bliżej jest do szeroko pojętej normy. Z jednej strony wiecznie twarde i gładkie tory w Polsce sprzyjają bezpieczeństwu, ale rozleniwiają młodych zawodników, którzy jadąc później na zawody w innym kraju mają wielkie problemy z płynnością jazdy. Zwracał na to uwagę w ostatnim czasie choćby Bogusław Nowak, pierwszy trener Bartosza Zmarzlika. Z drugiej strony metalowe elementy wystające z band stanowią wielkie zagrożenie, choć zawodnicy nie zawsze zdają sobie z tego sprawę. Temat trawy na torze jest już wyłącznie kwestią wizerunkową i nie ma przełożenia na sprawy sportowe. Kluczową rzeczą jest tutaj to, jak w danym kraju traktuje się żużel. W Polsce idą na niego ogromne pieniądze, więc musi być solidnym produktem. W Danii czy na Węgrzech jest już zupełnie inaczej.