Chciałoby się rzec w końcu! Polonia Piła po kilku latach przerwy w sezonie 2022 ma powrócić na żużlową mapę Polski. W województwie wielkopolskim reaktywację rozpoczęto z grubej rury, ponieważ działacze kadrę zaprezentowali rzutem na taśmę, tuż przed końcem listopadowego okna transferowego. Na papierze nazwiska co prawda nie powalają, jednak w składzie znajduje się kilku żużlowców, którzy mają coś do udowodnienia. Nie ulega wątpliwości, że chociażby Artura Mroczkę czy Tomasa Jonassona stać na regularne dwucyfrowe zdobycze punktowe. Problem może pojawić się z resztą, a zwłaszcza z młodzieżowcami. - Niech im się uda, ja będę bardzo zadowolony. Realnie jak ktoś ze znajomych mnie pyta, to myślę że tym składem jakaś wygrana na swoim torze będzie sukcesem. Ja nie spodziewam się sportowych fajerwerków. W moim odczuciu, to będzie gdzieś druga połowa tej drugoligowej tabeli. Może nie ostatnie miejsce, ale niewiele lepiej. Tak realnie to na nic więcej nie liczę - oznajmił na łamach Tygodnika Żużlowego Janusz Michaelis. Mieszkańcy wygonią żużlowców ze stadionu? Były trener Polonii poza niestabilnym składem, zwrócił również uwagę na potencjalne problemy ze stadionem. - Niemal przy samym torze żużlowym, może jakieś 200 metrów obok, wybudowano blok. I co teraz? Wystarczy jakaś lista mieszkańców, jeden telefon z bloku, że żużel ludziom przeszkadza i pewnie jest koniec jeżdżenia. Skoro ktoś tam pozwolił na zabudowę w bezpośrednim sąsiedztwie stadionu to pewnie się z tym liczy - zaalarmował. Co więc powinni zrobić działacze, by zabezpieczyć się przed tego typu sytuacją? Ex-trener Polonii zaleca pójście na całość. - Ja uważam, że ten kawałek ziemi, gdzie jest stadion przy ulicy Bydgoskiej to by trzeba było sprzedać deweloperowi, bo chętny na pewno się znajdzie. A na obrzeżach miasta, tak jak to zrobił Toruń, wybudować nowy stadion. Ja myślę, że ten kawałek ziemi przy Bydgoskiej, miasto wzięłoby takie pieniądze, że byłby nowy stadion i jeszcze by zostało. Takie było moje zdanie, taka jest moja wizja - zakończył Janusz Michaelis.