Janowski nigdy jeszcze nie zdobył medalu indywidualnych mistrzostw świata. Dlaczego zatem nagle miałby sięgnąć po złoto? Oto 8 argumentów, które naszym zdaniem przemawiają za niespełna 30-latkiem z Wrocławia. Forma Nie ma obecnie na świecie żużlowca w lepszej formie niż Janowski. Pokazuje to wyraźnie lista najskuteczniejszych w PGE Ekstralidze, której Janowski przewodzi ze średnią 2,660 pkt/bieg. Zmarzlik jest tuż za nim (2,604), ale to styl jazdy wrocławianina imponuje bardziej. Podczas gdy mistrz świata się męczy i punkty musi czasem wręcz wyrywać rywalom, Janowski wygrywa z niesamowitą swobodą. Nawet po słabszych startach mija rywali jak slalomowe tyczki. Silniki Niby obaj Polacy, podobnie jak inni faworyci mistrzostw: Tai Woffinden czy Artiom Łaguta, dysponują silnikami tego samego tunera - Ryszarda Kowalskiego, ale to team Janowskiego potrafi je w tym roku lepiej dopasować. Duża w tym z pewnością zasługa Rafała Haja, byłego mechanika i menedżera czterokrotnego indywidualnego mistrza świata - Grega Hancocka, który po przejściu Amerykanina na emeryturę podjął współpracę z Janowskim. Mentor Wspomniany Hancock w tym sezonie pełni w Betard Sparcie Wrocław rolę doradcy sportowego. Zatrudniono go z myślą głównie o juniorach, ale na obecności Grega w parku maszyn, korzystają też liderzy wrocławskiego ekipy. Wydawało się, że taki doświadczony ligowy wyga jak Janowski, niewiele może się nauczyć, ale wygląda na to, że drobne rady Amerykanina naprawdę działają i Janowski - jak nigdy wcześniej - potrafi wykorzystać na dystansie moc swoich motocykli. Opony Kontrowersyjne Anlasy dały Janowskiemu ogromną przewagę nad rywalami podczas zeszłorocznych rund Grand Prix we Wrocławiu. Potem po protestach ich homologacja została cofnięta, ale turecki produkt szybko powrócił na rynek z nowym modelem. Mają do niego dostęp wszyscy, ale rywale zarzucają zawodnikom Betard Sparty Wrocław, że ich Anlasy jeszcze bardziej odbiegają od norm miękkości niż pozostałe. Biorąc pod uwagę jednak fakt, jak mocno wzrosła w ostatnich miesiącach pozycja Turków na żużlowym rynku, trudno oczekiwać by FIM zdecydowała się tym razem na radykalne działania i wycofała wszystkie tureckie opony. Tory W kalendarzu Grand Prix na sezon 2021 znajduje się obecnie 9 turniejów, a 1/3 z nich to domowe tory Macieja Janowskiego. Dwie imprezy odbędą się bowiem na Stadionie Olimpijskim, a 14 sierpnia cykl ma zawitać do szwedzkiej Malilli. Janowski zaś w Bauhaus-Ligan reprezentuje od 2016 roku (z zeszłoroczną przerwą spowodowaną pandemią) barwy Dackarny Malilla. Jeśli dodać do tego toruńską MotoArenę, na której też Janowski czuje się jak w domu (w tym roku płatny komplet punktów w meczu ligowym), to większego handicapu torowego niż wrocławianin, nie ma nikt! Doświadczenie Janowski już nauczył się cyklu Grand Prix, startuje w nim bowiem regularnie od 2015 roku. Medalu nigdy jeszcze nie zdobył, ale trzykrotnie się o niego ocierał zajmując w latach: 2017, 2018 i 2020 czwarte miejsca w klasyfikacji generalnej. Z tych sezonów wyciągnął bardzo ważną lekcję, że kilka spektakularnych zwycięstw do podium nie wystarczy. Potrzebne są regularnie zdobywane punkty w każdym turnieju. Presja Janowski, w przeciwieństwie do swojego największego rywala - Zmarzlika niczego nie musi. To na aktualnego mistrza świata zwrócone będą oczy wszystkich kibiców, bo zdobywając trzecie złoto z rzędu przejdzie do historii światowego żużla. Jeszcze nigdy bowiem nie zdarzyło się by ktoś wygrywał Grand Prix trzy razy pod rząd. W całej historii indywidualnych mistrzostw świata takiego wyczynu dokonał tylko jeden człowiek - Ivan Mauger w latach 1968-70. Gwiazda Podobno by zostać mistrzem trzeba się urodzić pod szczęśliwą gwiazdą. Janowski urodził się 6 sierpnia 1991 roku. To dobra data dla żużlowego mistrza świata. Tego samego dnia, tyle że 16 lat wcześniej w brytyjskim Bristolu przyszedł na świat Australijczyk, Jason Crump. Późniejszy trzykrotny indywidualny mistrz świata. Wrocławianin już w tym roku ruszy w jego ślady? Sam podkreśla, że tak dobrze jak w tym roku jeszcze nie jeździł, więc lepszej okazji na mistrzostwo świata może już nie mieć. Arkadiusz Adamczyk