W ostatnich latach żużlowe talenty uciekały z Rzeszowa. Wiktor Lampart, Patryk Wojdyło, bracia Michał Curzytek i Bartosz Curzytek rozwijają się w innych klubach. Mateusz Majcher, który jest nową perełką, na razie ani myśli nigdzie wyjeżdżać. Na sezon 2020 podpisał umowę, która ma mu umożliwić błyskawiczny rozwój. Bynajmniej nie chodzi o pieniądze (z naszych informacji wynika, że dostanie około 850 złotych za punkt), lecz o sprzęt. W kontrakcie Majchera jest wyszczególnione, co ma dostać od klubu. Każdy silnik, każda rama są dokładnie opisane. Najważniejsze jest to, że ostatnim właścicielem większości tego sprzętu, który ma trafić do Majchera jest Tai Woffinden, trzykrotny mistrz świata na żużlu. A przecież każdy dobrze zorientowany kibic żużla wie, jakich cudów na torze dokonywał w minionych rozgrywkach Daniel Bewley, korzystając właśnie z silników Woffindena. Ten mu je użyczył, a Bewley zrobił z nich właściwy użytek. Majcher ma papiery na dobrego zawodnika, więc też jest w stanie sobie poradzić i okiełznać silniki Woffindena. Dla jego rozwoju dobrze by było, gdyby w klubie z Rzeszowa został trenera Janusz Stachyra. Z tego, co wiemy Majcherowi dobrze pracuje się ze szkoleniowcem, który co prawda kładzie duży nacisk na dyscyplinę, ale z drugiej strony jest świetnym nauczycielem żużla. W sezonie 2020 Majcher zdobył już trochę punktów. Mógł więcej, ale często spalał się na torze. Ambicja była u niego tak ogromna, że czasami, zamiast odpuścić, pakował się w trudne sytuacje. Często był wykluczany. Dobrze prowadzony powinien jednak uporać się z tym problemem.