Już od blisko roku mówiło się, że UOKiK może zainteresować się płacami w żużlu. Teraz to zrobił. Urząd sprawdza, czyli limity wynagrodzeń obowiązujące w dyscyplinie nie są efektem zmowy cenowej. Poza tym UOKiK chce zbadać, czy ubiegłoroczna obniżka kontraktów była legalna. PGE Ekstraliga milczy, ale Cegielski mówił kiedyś o pistolecie przy skroni PGE Ekstraliga w tej sprawie milczy. Wiemy jedynie, że spółka zarządzająca rozgrywkami szykuje pismo do UOKiK. Nie wypowiada się też Krzysztof Cegielski, szef stowarzyszenia zawodników, który od miesięcy mówi głośno i oficjalnie, że limity są złe, a obniżka płac przed startem sezonu 2020 była w zasadzie robiona z pistoletem przystawionym do skroni. Zacznijmy od tej ostatniej sprawy. Kluby w listopadzie 2019 podpisały kontrakty na 2020. Gdy w marcu zaczął szaleć COVID-19 nagle okazało się, że budżety topnieją w oczach. Zaczęli się wykruszać sponsorzy. Za chwilę okazało się, że nie będzie też spodziewanego dochodu z dnia meczu. Wtedy żużlowcy dostali propozycję: albo zgadzacie się na obniżkę, albo nie jedziecie, ale to będzie równoznaczne z 2-letnim zakazem startów w Polsce. Kluby nie płacą, a dostają licencję, więc może UOKiK ma rację Oczywiście żużlowcy zgodzili się na znaczące cięcia. Dziś PGE Ekstraliga może powiedzieć, że negocjowała rozwiązanie, że po drugiej stronie siedział reprezentujący zawodników Cegielski. Ten ostatni dziś milczy, ale wcześniej wyjaśniał, że lepiej było usiąść i dogadać się na cokolwiek niż nie dostać nic. Sytuacja w żużlu nieco różni się od tej w koszykówce, jej też dotyczy postępowanie UOKiK, gdzie po prostu nie wypłacono zawodnikom pensji za ostatni miesiąc. Trudno jednak powiedzieć, czy UOKiK uzna za legalne działania, które Cegielski nazwał kiedyś przystawieniem pistoletu do skroni. W żużlu doszło do cięć przed, a nie po fakcie, ale pod groźbą usunięcia z ligi. Co do limitów płac, to sprawa od dawna drażni wiele osób w środowisku i naraża żużel na śmieszność. Większość kontraktów przekracza znacząco limity. Niektórzy tej dodatkowej kasy potem nie płacą i zawodnicy skarżą się na to, że są przez prezesów oszukiwani. To wszystko dzieje się w świetle prawa. Kluby mające zaległości bez trudu dostają licencję, bo warunkiem jej uzyskania jest wypłata pieniędzy objętych limitem.