Zacznijmy od tematu ubiegłorocznej obniżki kontraktów. Była ona wymuszona koronawirusem i negocjowana z przedstawicielem zawodników Krzysztofem Cegielskim. Ten jednak sam przyznał później, że rozmawiał z pistoletem przystawionym do skroni, bo żużlowcy mieli jasno powiedziane, że w razie odmowy dostaną 2-letni zakaz jazdy w PGE Ekstralidze. Prawnik mówi o nadużyciu PGE Ekstraligi - Jeżeli obniżka kontraktów nastąpiła na podstawie obopólnego porozumienia, czy to zawartego indywidualnie z każdym zawodnikiem, czy zbiorowo przez ich reprezentanta w postaci stowarzyszenia, to nie ma podstaw do wszczęcia postępowania przez UOKiK - uważa Łukasz Kowalski z Kancelarii Kowalski. - Natomiast w sytuacji nacisków na zawodników do wyrażenia zgody na obniżkę wynagrodzenia np. poprzez groźbę braków występów w sezonie, możemy mieć co czynienia z nadużyciem pozycji dominującej przez kluby lub PGE Ekstraligę - dodaje Kowalski, ale nadużycie nie czyni tego porozumienia nielegalnym. O wiele ciekawiej wygląda sprawa limitów wynagrodzeń. Przypomnijmy, że kluby podpisują z zawodnikami umowy do pewnej wysokości, a jeśli chcą dać więcej, to wówczas żużlowiec dostaje dodatkowe kontrakty sponsorskie. - One mogą być potraktowane przez ligę, jako próba obejścia przez kluby przepisów o maksymalnym wynagrodzeniu. Nie mają jednak znaczenia przy kontraktowym salary cap - wyjaśnia Kowalski, więc ten wątek zostawiamy, a skupiamy się jedynie na limitach. Czy to jest zmowa cenowa i sprawa dla UOKiK? Limity w PGE Ekstralidze, to takie żużlowe salary cap - Określenie limitów płacowych lub salary cap nie traktowałbym jako zmowy cenowej, tylko jako porozumienie ograniczające konkurencję. Zgodne zresztą z artykułem 6 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Ponadto analogiczny zakaz został sformułowany w artykule 101 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (zakaz nieuczciwej konkurencji - dop. aut.). Artykuł 101 TFUE pozostaje relewantny dla sprawy, ponieważ art. 6 UOKiK był wzorowany na przepisach unijnych, a w wielu miejscach stanowi jego powielenie i dlatego należy go interpretować zgodnie z wykładnią art. 101 TFUE w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Ponadto TSUE w kilku wyrokach pochylał się nad zagadnieniem czy wprowadzenie limitów płacowych w różnych europejskich rozgrywkach narusza unijne prawo konkurencji. Nie znalazłem polskiego orzecznictwa, które zajęłoby się tym tematem - komentuje prawnik. Zdaniem Kowalskiego prezes UOKiK nie ma żadnych podstaw do potraktowania wprowadzonego limitu płacowego jako porozumienia zakazanego ze względu na cel. - PGE Ekstraliga będzie miała mocne argumenty do obrony swojego stanowiska, że wprowadzenie salary cap miało na celu: po pierwsze zrównoważoną dystrybucję talentów w lidze i przez to zachowanie jej konkurencyjności w oczach widzów - teoretycznie, bogata drużyna nie może skupywać najlepszych zawodników ligi. - Po drugie wyrównane sportowo drużyny oznaczają konkurencyjną ligę, a to w skrócie prowadzi do wyższej frekwencji na stadionach i finalnie do wyższych przychodów zarówno dla pojedynczych zespołów jak i ligi jako całości. Po trzecie zrównoważenie wydatków klubów na kontrakty zawodników - maksymalny poziom zarobków oznaczana, że zespoły mają określone grancie w finansowej rywalizacji o podpis zawodnika. Czwarty i chyba najważniejszy argument, że w dobie koronowirusa, brak wprowadzenia limitu płacowego, oznaczałby poważne zagrożenia dla wypłacalności klubów - wylicza Kowalski. PGE Ekstraliga może się powołać na sprawę Queens Park Rangers Według cytowanego przez nas specjalisty PGE Ekstraliga będzie miała wiele innych argumentów w sporze z UOKiK. Choćby orzecznictwo TSUE sprawie Queens Park Rangers vis English Footbal League z 2018 roku i Prawo Bosmana z 1995 roku. Pierwszy wyrok odnosił się do Finansowego Fair Play, które działa podobnie jak limit płacowy, a nie zostało uznane, że w znaczący sposób narusza zasady konkurencyjności UE. - Szansa na nałożenie kar przez prezesa UOKiK jest mała - ocenia Kowalski. - Pobieżna analiza wprowadzonego limitu płacowego, w oczywisty sposób wskazuje, że zamożniejszym i lepiej zarządzanym klubom ograniczono możliwość przyciągania zawodników oferowanymi warunkami finansowymi. Nadto samym zawodnikom, pomijając kwestię umów sponsorskich, ograniczono możliwość negocjowania wyższych kontaktów. Jednakże, mając na uwadze przedstawione powyżej rozważania, PGE Ekstraliga ma mocne argumenty do obrony swojego stanowiska - kwituje prawnik.