Unia Tarnów dziś może świętować, bo przeciągające się formalności z podpisaniem nowej umowy z Grupą Azoty właśnie się zakończyły. W zasadzie od początku było pewne, że potentat chemiczny nadal będzie angażować się w sport żużlowy w mieście. Niewiadomą był natomiast okres, kiedy uda się dograć wszystkie dokumenty oraz wielkość wsparcia finansowego. Klub nie chwali się, ile trafi na konto spółki, jednak od dłuższego czasu mówiło się, że Grupa Azoty zmniejszy swoje wsparcia nawet o milion złotych. - Wypracowanie wspólnego porozumienia z Grupą Azoty jest informacją, która z pewnością ucieszy całe środowisko tarnowskiego żużla i pozwoli nam z optymizmem przystąpić do zbliżających się rozgrywek e-Winner I Ligi Żużlowej - pochwalił się za pośrednictwem oficjalnej strony klubu prezes Łukasz Sady. Z naszych informacji wynika, że kontrakt opiewa na 2,5 miliona, co i tak stanowi największy wpływ ze źródła sponsorskiego spośród wszystkich klubów eWinner 1. Ligi. W Tarnowie problem jest jednak inny. Pierwszy to miasto, które żużel ma w nosie i nie pomaga finansowo spółce, a drugi to brak innych silnych sponsorów. Ostatnio głośno mówił o tym Zbigniew Paprocki, sekretarz Rady Nadzorczej Grupy Azoty S.A. - Grupa Azoty przeważnie była monopolistą, jedynym dużym partnerem, który finansował sport żużlowy. Wtedy wszyscy byli zadowoleni, że do klubu płynął strumień milionów. Czasy się jednak zmieniły, twardo stąpamy po ziemi.Trudno przy tym wyrokować, czy kasa z Grupy Azoty pozwoli władzom Unii zamknąć budżet na sezon 2021. Skład do najtańszych nie należy, a na horyzoncie pojawił się problem jazdy z pustymi trybunami (brak wpływów z dnia meczowego). Działaczy czeka więc wytężona praca, aby finansowo wszystko spięło się na odpowiednim poziomie. Na razie kasa od sponsora pomoże pokryć bieżące wydatki, w tym wypłaty z tytułu kontraktów zawodniczych. Jak udało nam się ustalić, ciągle nie wszyscy otrzymali całość obiecanych im środków. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź