Wydaje się, że temat jazdy Pawła Miesiąca w Unii Tarnów jest definitywnie zamknięty. Klub wcześniej dał mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy, ale w związku z kłopotami kadrowymi namawiał go na jazdę w meczu z Orłem Łódź. Miesiąc się jednak nie zgodził. Z naszych informacji wynika, że zawodnik chce się związać z klubem, który będzie na niego stawiał. Unia wpierw podpisując kontrakt, a potem wycofując się z ustaleń, nadużyła zaufanie. Poza wszystkim powrót do składu wiązałby się z wypłatą kwoty za podpis, a przecież wcześniej w Tarnowie wzięto rozwód z Miesiącem, tłumacząc, że w budżecie nie ma kasy na wszystkich zakontraktowanych zawodników. Unia musi zatem radzić sobie z tym, co ma, a Miesiąc czeka na oferty. Miał już kilka zapytań, w tym z Motoru Lublin i Cellfast Wilków Krosno, ale jak dotąd nic z tego nie wyszło. W Krośnie tłumaczyli, że Miesiąc był dla nich za drogi, a Motor najpewniej wstrzymuje się z decyzją do odjechania pierwszego meczu w Lublinie. Działacze i sztab szkoleniowy chcą najpewniej zobaczyć, jak Krzysztof Buczkowski poradzi sobie na domowym torze. Zatem Miesiąc może się spodziewać telefonu najprędzej po niedzielnym meczu Motoru z Betard Spartą. Wydaje się, że w miarę upływu czasu szanse Miesiąca na znalezienie nowego pracodawcy będą rosły. On sam potrzebuje klubu, który w 100 procentach mu zaufa i postawi na niego. Kiedy w sezonie 2019 Motor dał mu szansę, to Miesiąc odpłacił naprawdę niezłymi wynikami. Nie robił może dwucyfrówek, ale punktował na przyzwoitym poziomie, a przecież mówiło się, że w PGE Ekstralidze nie ma czego szukać. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź