Unia Tarnów może mieć najmocniejszą parę liderów w całej eWinner 1. Lidze. Za transfery Nielsa Kristiana Iversena i Rohana Tungate'a władze klubu chwalone są najmocniej. Do tego są nieźli seniorzy (Paweł Miesiąc i Ernest Koza) oraz rokujący juniorzy. Gdyby nie brak klasowego zawodnika na pozycji U-24 (na razie jest Alexander Woentin), to moglibyśmy mówić o Unii jako drużynie kompletnej. - A ja nie chciałbym nikogo urazić, ale jeśli chodzi o angaż Nielsa Kristiana Iversena, to mam wrażenie, że ten transfer do Unii jest bardziej małżeństwem z rozsądku, niż naturalnym wyborem budowania czegoś większego na przyszłość. Ani w przypadku Duńczyka, ani Rohana Tungate'a nie mamy do czynienia z planowanym wyborem, tylko czymś, co jest wypadkową ich zeszłosezonowej dyspozycji oraz sytuacji na rynku - przekonuje Jacek Frątczak. - Spójrzmy na Tungate'a. On się w tych wszystkich negocjacjach zakiwał. Trudno więc mówić o klubie, jako królu polowaniu, skoro pozyskał zawodników po różnych turbulencjach i bez jakiegoś większego planu. Pamiętajmy, że wcześniej były rozmowy z Michałem Gruchalskim, a później powrót do rozmów z Danielem Kaczmarkiem. Za dużo tutaj chaosu, aby zrobić wynik sportowy. Bardziej skłaniałbym się w tę stronę, że dla niektórych zawodników wybór Unii jest po to, aby przyszły sezon jakoś tam przetrwać - dodaje były menedżer Falubazu i Apatora Toruń.Niemniej jednak Unia na papierze wygląda przynajmniej nieźle. Drużyna tarnowska z pewnością będzie jednym z faworytów do miejsca w pierwszej czwórce. Pytanie jednak co dalej. Nasz ekspert stawia pytanie o konkretne plany sportowe klubu.- Unia ma niezłych juniorów. Trudno powiedzieć, w jakiej formie będzie Iversen. Sam się na tym sparzyłem, że co roku miało być dobrze. Tungate to z pewnością czołówka ligi. Natomiast co do reszty, to mam całą masę wątpliwości. Zastanawiam się też, czemu w Unii Tarnów nie ma Kuby Jamroga. Dlatego pytanie, dla mnie jest takie, o co jedzie w ogóle ten klub? Nie rozumiem tutaj kontekstu sportowego, bo przekaz z klubu jest taki, że jedziemy bez celu. W takich sytuacjach zawodnicy nieszczególnie odkrywają swój potencjał - kończy nasz ekspert.