Rohan Tungate, Vaclav Milik i Peter Ljung, tych zawodników chce zarówno Unia Tarnów, jak i Wilki Krosno. Oczywiście nie wszystkich, ale tylko jednego z nich. Unia to już nawet nie ma więcej wolnych miejsc w składzie po dojściu Nielsa Kristiana Iversena i Pawła Miesiąca. Został przecież Ernest Koza a na U-24 przymierzany jest Marko Lewiszyn. Walka o wymienioną trójkę jest o tyle ważna, że stanowi ciąg dalszy rywalizacji tarnowsko-krośnieńskiej na transferowej giełdzie. Na razie mamy 1:0 dla Unii, bo zgarnęła Iversena osłabiając tym samym Wilki. A patrząc na składy poszczególnych drużyn, można się spodziewać, że to właśnie Unia z Wilkami będą za rok walczyć o utrzymanie. Tak to wygląda na papierze. Cel numer 1 na liście obu klubów, czyli Tungate najpewniej się wymknie. Oferty z RM Solar Falubazu raczej nie przyjmie, bo tam musiałby rywalizować o skład, ale jeśli tylko Orzeł Łódź mu trochę dołoży, to zostanie tam na kolejny sezon. Jednak z Milikiem i Ljungiem sprawa jest otwarta. Czech chce 100 tysięcy złotych za podpis, ale wpierw musi jeszcze uzyskać zgodę prezesa ROW-u Rybnik Krzysztofa Mrozka. Milik ma w ROW-ie ważny kontrakt, więc bez tego nie odejdzie. Plus jest taki, że nie chce go trener Marek Cieślak. Jeśli idzie o Ljunga, to dotąd nie przedłużył on kontraktu z Unią, bo raz, że klub chyba nie do końca był zadowolony z jego postawy w sezonie 2020, a dwa, że Szwed czeka na zaległości kontraktowe. Chodzi o pieniądze sponsorskie. Najpewniej Ljung warunkuje podpis ich otrzymaniem. W odwodzie ma propozycję z Wilków, ale i tez z RzTŻ-u Rzeszów. To wszystko może się skończyć tak, że Unia i Wilki podzielą się, jedni wezmą Ljunga, drudzy Milika. W tej sytuacji to Unia będzie na delikatnym plusie z powodu Iversena. Są i tacy, którzy z racji tego zakupu widzą Unię rozdającą karty w lidze. Nie wolno jednak zapominać, że Duńczyk ma za sobą słaby sezon. Ktoś powie, że jest jeszcze Paweł Miesiąc. Problem w tym, że on nie jest startowcem, a w minionym sezonie w Tarnowie ten właśnie element był decydujący.